Kiereś: Nikt się nie będzie poddawał

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Lech wygrał zasłużenie. Dominacja gospodarzy była widoczna – mówił po meczu Kamil Kiereś, szkoleniowiec bełchatowian.

– To już mój pierwszy mecz, kiedy tracimy trzy bramki, i moja najwyższa porażka w karierze w PGE GKS. Zawsze, analizując mecz, zaczynam od siebie, bo słaba postawa to także moja pochodna. Chluby to nie przynosi. Czujemy się jak zbity pies. Takie jest jednak życie trenera. Lech to drużyna z potencjałem, a też przeżywała takie trudne chwile. Wszystko przeanalizujemy, wrócimy do pracy i będziemy znów drużyną. Zabrakło świadomości, że drużyna jest najważniejsza. Zawodnicy nie włożyli tyle od siebie, żeby można było mówić o jedności na boisku. Straciliśmy bramki po tym, czego powinniśmy się wystrzegać. Poznaniacy to drużyna, która zdobywa gole w przypadku, gdy rywal ma piłkę i próbuje atakować.

Czy sromotna porażka nie rozpocznie słabych chwil w drużynie rewelacji sezonu? – Życie trenera i drużyny składa się z dobrych i złych momentów – mówi Kiereś. – Pierwsza porażka to zawsze niebezpieczeństwo. W następnych meczach będziemy chcieli to zasypać. Nie możemy dopuścić do tego, by znalazł się dłuższy słaby moment. Zrobimy to, co po pierwszej porażce w sezonie, czyli wyciągniemy wnioski i rzucimy się w wir pracy. To jest teraz najważniejsze. Nikt się nie będzie poddawał.

źródło: sport.pl