Łukasz Pietroń: Chcemy stworzyć małą twierdzę

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

W meczu z Garbarnią Kraków niewątpliwie jednym z bohaterów w szeregach GKS był Łukasz Pietroń. Jego piękna bramka z 45. minuty meczu była okrasą całego, dobrego spotkania w wykonaniu Brunatnych. – Przed spotkaniem powiedzieliśmy sobie, że na swoim stadionie, przy takich kibicach chcemy stworzyć małą twierdzę – mówił zaraz po sobotnim pojedynku pomocnik GKS-u.

Michał Nawrot: Łukasz dzisiaj na boisku wystąpiłeś w innej roli niż ostatnio. Zamiast na boku obrony widzieliśmy cię w pomocy.

Łukasz Pietroń: Dzisiaj dostałem szanse gry w formacjach ofensywnych. Przyszedłem tutaj, żeby właśnie grać z przodu. Oczywiście, w obronie też mogę zagrać. Cieszę się, że udało jakoś zaznaczyć się w statystykach w tym meczu. Starałem się jak mogłem. Wychodziło różnie, ale najważniejsze, że koniec końców zdobyliśmy trzy punkty.

A propos defensywy. Nie tylko ciebie tam dzisiaj brakowało. Z powodu kontuzji nie mógł zagrać Marcin Grolik i widać było, że trener z konieczności wystawił na środku obrony młodych chłopaków, którzy finalnie sobie poradzili.

O to w tym wszystkim chodzi. Na tym polega rywalizacja, na tym polega drużyna. Jeżeli jeden nie może zagrać, na jego miejsce wskakuje drugi. Myślę, że jako całość obrona spisała się dzisiaj solidnie. Natomiast nie jesteśmy minimalistami. Wiemy, że mamy jeszcze niedociągnięćia i będziemy pracowali nad tym, żeby być jeszcze lepszymi.

Mam dla ciebie pytanie nieco zagadkowe. Dzisiaj na trybunach obecny był były napastnik m.in. GKS-u – Janusz Dziedzic. Wiesz, jaki niegdyś miał przydomek?

Tu mnie zaskoczyłeś, ale lubię takie ciekawostki. Janusz Dziedzic? Nie będę nic wymyślał.

Miał przydomek „Brazyliana”. Taka myśl mi się nasunęła po tym, jak zobaczyłem waszą bramkową akcję z Piotrkiem Gielem.

Nie powiem, bo wyszło to fajnie. Cieszę się, że ta piłka wpadła. Ja bym chciał, żeby w meczach padały brzydsze gole, ale żeby w ogóle wpadały. Natomiast nasza akcja z Piotrkiem można powiedzieć, że jest firmowa. Trenowaliśmy to na treningach, także bramka w meczu tym bardziej cieszy.

Kolejny mecz w Pucharze Polski z Chojniczanką u siebie. Jest szansa, po zwycięstwie z Wigrami, na kolejną niespodziankę.

My wychodzimy na boisko i nie patrzymy na to, czy mamy rywala z pierwszej ligi czy z Ekstraklasy. Przyjechały Wigry Suwałki i od początku zobaczyli, że nie będzie łatwo. Wrócę jeszcze do meczu z Garbarnią. Przed spotkaniem powiedzieliśmy sobie, że na swoim stadionie, przy takich kibicach chcemy stworzyć małą twierdzę. Nie ważne czy to będzie Puchar Polski, czy liga. To jest nasza praca, nasze święto. Mam nadzieję, że w środę przyjdzie jeszcze więcej ludzi i będziemy mieli kolejne powody do radości.

Na koniec chciałbym serdecznie pozdrowić Marcina Garucha 🙂