Bramek, punktów i wyróżnień brak. Noty po porażce z wiceliderem

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Mecz z wiceliderem był zapowiadany jako jedno z najciekawszych spotkań 30. kolejki II ligi. Niestety, piłkarze Artura Derbina nie byli w stanie złamać defensywy „Zielonych”, tracąc przy tym bramkę na początku drugiej połowy i przegrywając mecz. O awansie możemy mówić już tylko w kontekście największego rozczarowania tego sezonu, a co gorsza, nad drużyną „Brunatnych” zbierają się coraz ciemniejsze chmury, ponieważ od strefy spadkowej dzieli ich bowiem tylko pięć punktów. Skupmy się jednak na ostatnim meczu i wystawmy piłkarzom GKS-u oceny za środowe spotkanie.

Skala ocen: od 1 (najgorszy) do 10 (najlepszy).

Paweł Lenarcik – 4 – nasz golkiper nie miał zbyt wielu szans, by wykazać się umiejętnościami. W 11. minucie ucierpiał, gdy wyskoczył do piłki posłanej w pole karne z rzutu rożnego. Po interwencji sztabu medycznego kontynuował grę, choć sam upadek wyglądał dosyć groźnie. Koledzy z pola często podawali do niego piłkę, a on dobrymi wykopami wprowadzał futbolówkę do gry – na szczęście nie powtórzył błędu z meczu z Olimpią Elbląg. Przy straconej bramce nie miał zbyt wiele do powiedzenia. Na plus(ik) pewna interwencja z końcówki, kiedy wyłapał strzał z dystansu Michała Przybyła.

Marcin Ryszka – 4 – początek trochę nerwowy, ale poza tym solidnie, ze smykałką do akcji oskrzydlających. Lepiej zaprezentował się – zresztą jak cały zespół – w pierwszej połowie, kiedy to świetnie współpracował z Thiakane. W 9. minucie groźnie zagrywał w pole karne, ale bramkarz Warty wyłapał jego płaskie podanie. „Rycha” aktywny był z przodu, ale nieco gorzej szła mu gra w defensywie. To on nie zablokował dośrodkowania, po którym padła bramka dla przyjezdnych.

Mariusz Magiera – 4 – „Magic” górnymi piłkami starał się przesuwać grę do przodu. Niestety rzadko wynikało z tych zagrań zagrożenie pod bramką Warty. Często podawał do stojącego w bramce Lenarcika, co hamowało grę, ale z drugiej strony pozwalało utrzymać piłkę. Po raz kolejny Magiera był jednym z wykonawców rzutów wolnych, ale po jego dośrodkowaniach w pole karne piłka jakoś nie chciała spaść na głowę bądź pod nogi któregoś z „giekaesiaków”. 33-latek rozgrywał w Bełchatowie już lepsze spotkania.

Filip Kendzia – 5 – udowodnił, że możemy na nim polegać, a pewnie znaleźlibyśmy kogoś, kto po spotkaniach jesiennych miał pewne wątpliwości. Przyzwoity występ bez spektakularnych interwencji obronnych, ale też bez wpadek. Wespół z Mariuszem Magierą tworzy uzupełniającą się parę stoperów. Z każdym meczem widać, że nabiera doświadczenia, które pozwala mu na pewną grę i dobre podejmowanie decyzji w trakcie spotkania.

Marcin Sierczyński – 3 – jego biały z początku trykot po ostatnim gwizdku był cały brudny, co świadczy o waleczności „Siary”. Niestety, to po jego błędzie GKS stracił bramkę. Jakub Kiełb instynktownie go wyprzedził i zdobył jedynego gola w tym spotkaniu. Sierczyński starał się pomagać kolegom w ataku, jednak jego strona boiska była bardzo często wyłączona z gry, a GKS rozgrywał akcje drugą „flanką”. Dziś niestety wypadł blado.

Patryk Rachwał – 4 – kapitan bełchatowskiej drużyny jak zwykle wykazał się walecznością i zostawił wiele zdrowia na boisku. „Rambo” przerywał akcje przeciwników, choć nie zawsze robił to skutecznie. Potrafił wywalczyć stały fragment, przytomnie wykorzystując kontakt z przeciwnikiem. Po jednym z takich fauli, Łukasz Pietroń miał idealną szansę na skopiowanie swojego strzału z rzutu wolnego z Koszalina. Zmieniony w końcówce przez Berłowskiego.

Łukasz Pietroń – 5 – wraca do pierwszego składu i wszystko wskazuje na to, że pozostanie w nim na dłużej. W Koszalinie strzelił bramkę, a w spotkaniu z Wartą wykazał się walecznością i determinacją. Świadczą o tym między innymi jego żywiołowe reakcje na kontrowersyjne decyzje sędziego Krasnego. Pietroń dwoił się i troił, by GKS zdobył choćby punkt w środowym meczu. Niestety, nie udało się. Z pewnością ocena jego byłaby wyższa, gdyby wykorzystał rzut wolny w pierwszej połowie. Trafił w mur, a była doskonała okazja do wyjścia na prowadzenie. W 65. minucie zastąpiony przez Patryka Janasika.

Marcin Garuch – 3 – już w 2. minucie mógł zdobyć bramkę, ale nie udało mu się dojść do podania Thiakane. Poza tym mało widoczny na murawie. Robił sporo wiatru, ale brakowało konkretów. Jak zawsze starał się grać wysokim pressingiem i przeszkadzać rywalowi w konstruowaniu akcji, jednak na niewiele zdały się jego próby. W 65. minucie na murawie zastąpił go Bartłomiej Bartosiak.

Dawid Flaszka – 4 – najlepszą okazję do zdobycia bramki miał w 21. minucie, ale będąc sam na sam z bramkarzem i czując oddech obrońców na plecach, skierował piłkę wprost w golkipera przyjezdnych. Może gdyby wcześniej zdecydował się na strzał, wówczas cieszyłby się z siódmego trafienia w tym sezonie? Tak jak cała drużyna, lepiej zaprezentował się w pierwszej połowie. Zmieniony po niespełna godzinie gry przez Chwastka. Mocno przeciętny występ „Flachy”.

Émile Thiakane – 5 – przyzwyczaił nas do tego, że „czaruje” na boisku i swoimi zagraniami ośmiesza przeciwników. Tak było m.in. w 14. minucie, kiedy pędząc lewym skrzydłem zamarkował dośrodkowanie, umiejętnie przekładając sobie piłkę na prawą nogę, podczas gdy defensor Warty, Radosław Jasiński zanotował klasyczny ślizg, zostawiając Senegalczykowi wolną przestrzeń. Dużo widzi, potrafi dograć piłkę „na nos”, choć w środowym spotkaniu jego blask przygasał z każdą kolejną minutą. Trzeba mu jednak oddać, że w pierwszej połowie defensorzy „Zielonych” mieli z nim najwięcej problemów. Znakomicie współpracował z Marcinem Ryszką, ale także dogrywał dobre piłki na środek pola.

Piotr Giel – 4 – tym razem fajerwerków nie było, co najwyżej zimne ognie. Starał się strzelić bramkę swojej byłej drużynie, choć partnerzy swoimi mało precyzyjnymi zagraniami, wcale mu tego nie ułatwiali. W 56. minucie otrzymał podanie od Flaszki, ale strzałem głową nie wcelował się nawet w światło bramki. W 76. minucie zdecydował się na uderzenie z dystansu, jednak nie sprawiło ono problemu bramkarzowi gości. 83. minucie starał się dobić fenomenalny strzał Bartosiaka, ale bardziej podał piłkę Laskowskiemu, niż mu zagroził.

Z ławki rezerwowych na murawę weszli:

Robert Chwastek – 2 – niewidoczny na murawie. Robert przyzwyczaił nas, że daje dobre zmiany i swoim pojawieniem się na boisku daje impuls do lepszej gry. Niestety, tym razem zagrał słabo.

Bartłomiej Bartosiak – 5 – w 83. minucie miał na nodze „piłkę meczową”. Jego fenomenalny strzał zza pola karnego zatrzymał się jednak na poprzeczce. W ciągu niespełna trzydziestu minut spędzonych na boisku, robił wiele by doprowadzić do remisu. Od razu po wejściu na plac gry pokazał to, z czego słynie – zadziorność i waleczność. Potrafił też wywalczyć stały fragment i ugrać kilka metrów w ataku.

Patryk Janasik – 3 – podobnie jak Bartosiak wszedł w 65. minucie. Jednak tak jak wprowadzony chwilę wcześniej Chwastek, nie wniósł świeżości w grę „Brunatnych”. Starał się pokazywać do gry, choć można było odnieść wrażenie, że jest lekko zagubiony.

Hubert Berłowski – grał za krótko, by ocenić jego występ.