Niech ta wiosna będzie nasza! Zapowiedź inauguracyjnego starcia z Ruchem

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

91 dni – tyle trwał rozbrat z ligową piłką podopiecznych Artura Derbina. Po zimowym okresie przygotowawczym, wielu godzinach spędzonych na siłowni oraz dziewięciu rozegranych sparingach, piłkarze GKS-u wracają do gry o awans do I ligi! Na początek mecz o ogromnym ciężarze gatunkowym, wszak do Bełchatowa przyjeżdża trzecia najbardziej utytułowana drużyna w historii polskiego piłkarstwa – chorzowski Ruch. Stawką tego meczu będą nie tylko trzy punkty i pierwsza inauguracyjna wygrana GKS-u na swoim stadionie od dziewięciu lat. Triumf z „Niebieskimi” może dać „Brunatnym” awans na ligowe podium, a co za tym idzie, dobrą pozycję startową przed meczami z czającymi się za naszymi plecami ekipami z Łęcznej i Grudziądza, które również celują w awans. Zapowiada się pasjonujący pojedynek!

OPIS RYWALA

Ruch Chorzów to legenda polskiej piłki klubowej. Założony w 1920 roku jest jednym z najbardziej utytułowanych klubów w polskiej piłce – aż dwadzieścia dziewięć razy „Niebiescy” stawali na podium rozgrywek o mistrzostwo Polski. Na ich dorobek składa się czternaście triumfów, sześć wicemistrzostw oraz dziewięć brązowych krążków. Pierwsze trofeum chorzowianie wznieśli w 1933 roku, sześć lat po powołaniu Ligi Polskiej. Od tego roku aż do 1938 „Niebiescy” rokrocznie zostawiali w tyle rywali – za wyjątkiem 1937. W tamtym okresie w Ruchu występował przedwojenny super-strzelec Ernest Wilimowski. Wojna przerwała dominację chorzowian na polskich boiskach, ale klub już w 1945 roku wznowił działalność, a sześć lat później zdobył mistrzostwo Polski numer sześć. Co ciekawe, w tamtym sezonie o tytule mistrza Polski nie decydowały rozgrywki ligowe (wygrane przez Gwardię Kraków), a Puchar Polski. W finale Ruch Chorzów pokonał zwycięzcę ligi 2:0. Przed wybuchem II Wojny Światowej Ruch Hajduki Wielkie – bo tak nazywał się wówczas zespół – przyzwyczaił kibiców do seryjnego zdobywania „majstra”. Nie inaczej było także w latach 1952 i 1953, kiedy Ruch po raz kolejny zasiadł na piłkarskim tronie nad Wisłą. Wówczas w chorzowskim klubie występował inny wybitny piłkarz w historii polskiego piłkarstwa – Gerard Cieślik, który strzelał gole równie często jak Wilimowski. „Niebiescy” przez wiele lat należeli do czołowych zespołów polskiej ligi, więc nikt nie był zdziwiony ich kolejnym, dziewiątym, triumfem w lidze (1960 r.). Dokonali tego wygrywając 12-zespołową ligę, w której wystąpiło zaledwie czternastu zawodników Ruchu, w tym aż jedenastu rodowitych chorzowian! Klub z ul. Cichej święcił sukcesy nie tylko na krajowym podwórku, lecz również na arenie międzynarodowej. Największe sukcesy w Europie odnosił w połowie lat siedemdziesiątych XX wieku. To wtedy „Niebiescy” dotarli do ćwierćfinału Pucharu UEFA oraz Pucharu Europy Mistrzów Klubowych. Jednak każda dobra passa kiedyś się kończy. W 1987 roku chorzowianie po raz pierwszy w swojej historii spadli z najwyższej klasy rozgrywkowej. Wrócili do niej po roku i pod wodzą trenera Jerzego Wyrobka… wygrali ligę po raz czternasty! Ostatnie znaczące trofeum zdobyli w czerwcu 1996 r., sięgając – jako beniaminek I ligi – po raz trzeci w historii po Puchar Polski – kosztem… GKS-u Bełchatów. W 1998 roku dotarli do finału Pucharu Intertoto, w którym ulegli włoskiej Bologni (0:2 i 0:1). W sezonie 2002/03 Ruch po raz trzeci spadł z Ekstraklasy, do której powrócił dopiero w 2007 roku. Tym samym była to najdłuższa nieobecność chorzowian wśród najlepszych drużyn w kraju w ich prawie 90-letniej historii. Następnie „Niebiescy” mieli sezony lepsze (drugie miejsce w sezonie 2011/12 i trzecie miejsce w 2009/10 i 2013/14) oraz trochę gorsze, jednak przez wszystkie te lata byli solidnym ligowcem. Jednak od sezonu 2016/17 w Chorzowie „włączyli” ruch wsteczny. Drużyna z Cichej zanotowała dwa spadki z rzędu i dziś gra najniżej w swojej historii. Po 21. kolejkach zajmuje 12. lokatę w tabeli II ligi z 25 punktami na koncie. Chorzowianie podczas przerwy zimowej mocno przebudowali zespół, wzmacniając go dziesięcioma nowymi piłkarzami (m.in. bramkarzem Dawidem Smugiem z litewskiego Atlantasu Kłajpeda). Po stronie strat, dziewięć nazwisk. Najgłośniejszymi ruchami transferowymi była sprzedaż dwójki utalentowanych graczy – Mateusza Bogusza, który trafił do angielskiego Leeds United, a także Artura Balickiego, który w ostatnim dniu okna transferowego przeniósł się do krakowskiej Wisły. Warto podkreślić, że podczas zimowych przygotowań, „Niebiescy” rozegrali siedem sparingów i… wszystkie wygrali! Seria godna uznania, ale oprócz potyczki z pierwszoligowym GKS-em Tychy, rywalami Ruchu były zespoły trzecioligowe.

HISTORIA POJEDYNKÓW

Pierwsze starcie „Brunatnych” z „Niebieskimi”, choć miało miejsce niespełna 23 lata temu, w sercach wielu kibiców GKS-u do dziś budzi sporo emocji. Był 16 czerwca 1996 r., kiedy na stadionie warszawskiej Polonii doszło do finałowego meczu o Puchar Polski. Ruch miał już wtedy zapewniony awans do Ekstraklasy, a bełchatowianie kończyli właśnie swój premierowy sezon w elicie. Spotkanie nie było porywającym widowiskiem i choć naszym piłkarzom kibicowało niemalże całe miasto – telebim ustawiony na Placu Narutowicza, na którym tłum ludzi oglądał transmisję meczu i dziesiątki autokarów z fanami biało-zielono-czarnych, którzy wybrali się do stolicy – górnicy wracali jako przegrani. Jedyna bramka padła w samej końcówce z rzutu wolnego. Do piłki podszedł Dariusz Gęsior, a futbolówka po jego strzale odbiła się od nogi Jacka Berensztajna i wpadła do siatki mimo próby interwencji zdezorientowanego golkipera GKS-u Zbigniewa Millera.

Szansę na rewanż GKS miał kilka miesięcy później, w spotkaniu 15. kolejki Ekstraklasy sezonu 1996/97. Bełchatowianie byli zdecydowanym faworytem i to nie tylko dlatego, iż występowali w roli gospodarzy. Ruch był „czerwoną latarnią” ligi, a mimo to zwyciężył przy Sportowej (2:0), choć do Bełchatowa przyjechał bez czterech podstawowych zawodników. GKS nie był w stanie poważnie zagrozić bramce gości, choć w przodzie miał doświadczonego Sławomira Suchomskiego i dobrze zapowiadającego się Adriana Sobczyńskiego. Ówczesny trener górników Marek Pochopień powiedział na pomeczowej konferencji prasowej: „Takie ustawienie zespołu sprawdziło się podczas wygranego meczu z Polonią w Warszawie i nie zamierzałem nic zmieniać. Minęły zaledwie cztery dni, a drużyna nagle zapomniała jak się gra w piłkę”. Bramki z tamtego spotkania możecie zobaczyć poniżej:

Do trzeciego starcia doszło 24 maja 1997 r., a jego rezultat był właściwie gwoździem do trumny „Brunatnych”, którzy ostatecznie opuścili szeregi I ligi. GKS kończył ten mecz w dziesiątkę po tym, jak nerwów na wodzy nie potrafił utrzymać Mariusz Kukiełka. W 60. minucie spotkania, przy wyniku 0:0, który satysfakcjonował naszą drużynę, bramkarza Zbigniewa Millera nieprzepisowo zaatakował napastnik Ruchu, Mariusz Śrutwa. Wtedy obrońca GKS-u podbiegając do niego, wykonał ruch głową w jego kierunku. Ten oczywiście natychmiast upadł, a sędzia Andrzej Czyżniewski, nie zastanawiając się długo, pokazał Kukiełce czerwoną kartkę. W dodatku na kwadrans przed końcem, arbiter podyktował rzut karny za rzekomy faul Sylwestra Szkudlarka na Śrutwie. Strzał Macieja Mizi obronił Miller. Minęło jednak pięć minut i gospodarze objęli prowadzenie. Strzelcem bramki był Śrutwa. Nie mając nic do stracenia górnicy ruszyli do ataku i w 85. minucie po raz drugi zostali skontrowani. Gola zdobył Mirosław Bąk…

Po rocznej banicji w II lidze (dzisiejszej I lidze), GKS powrócił w szeregi najlepszych drużyn w kraju, mierząc się ponownie z Ruchem. Dnia 3 października 1998 r. wreszcie udało się urwać punkty „Niebieskim”. Po dobrej grze górnicy zremisowali w Chorzowie (1:1), choć przez większą część spotkania prowadzili po golu Jacka Krzynówka, który strzałem z lewej nogi pokonał Piotra Lecha. Niestety w końcówce meczu wyrównał Mariusz Śrutwa, który w latach 90-tych miał patent na strzelanie goli „Brunatnym”. Dla legendy Ruchu była to trzecia bramka w trzecim kolejnym spotkaniu między tymi zespołami, a przecież w rundzie rewanżowej sezonu 1998/99 – już jako piłkarz Legii – dołożył do tej liczby kolejne dwa trafienia na stadionie w Bełchatowie.

Mecz numer pięć rozegrano 5 maja 1999 r. na stadionie w Bełchatowie w ramach półfinału Pucharu Polski. Wówczas o awansie do finału decydował wynik dwumeczu, a żeby było ciekawiej, terminarz rozgrywek ułożył się w taki sposób, że w przeciągu dwóch tygodni doszło do trzech pojedynków bełchatowsko-chorzowskich. We wspomnianym pierwszym meczu półfinałowym padł bezbramkowy remis. Tydzień później oba zespoły ponownie spotkały się przy S3, choć tym razem w meczu ligowym. I tu niestety po raz kolejny lepszy okazał się Ruch, zwyciężając po raz trzeci w historii stosunkiem (2:0). Skrót meczu poniżej:

GKS był wtedy w kryzysie, dość nieudolnie (i do tego nieskutecznie) bronił się przed degradacją z Ekstraklasy. Dlatego tym większym zaskoczeniem było zwycięstwo „Brunatnych” w rewanżowym meczu Pucharu Polski (19 maja). Gol Jacka Krzynówka przyniósł historyczną wygraną nad Ruchem. Warto więc przypomnieć skład, w jakim GKS wówczas wystąpił:
Jarosław Krupski – Adam Nocoń, Grzegorz Wagner, Sylwester Szkudlarek, Maciej Kalkowski, Marius Skinderis, Marek Nowicki (71. Marcin Kaczmarek), Adrian Sobczyński (57. Jacek Berensztajn), Andrij Danajew (55. Jacek Krzynówek), Dariusz Patalan, Grzegorz Rasiak.

Po roku los ponownie skrzyżował drogi obu drużyn w rozgrywkach Pucharu Polski. 8 marca 2000 r. w meczu 1/8 finału górnicy po zaciętym boju po raz drugi z rzędu zwyciężyli przy ul. Cichej, choć po regulaminowych 90-ciu minutach był remis (1:1). Jednakże w 111. minucie dogrywki, Marcin Florek zdobył decydującego gola dla „Brunatnych”. Co ciekawe, bramki GKS-u bronił wówczas obecny szkoleniowiec bramkarzy Sebastian Łukiewicz, a jego towarzyszami na boisku oprócz dobrze znanych Jacka Berensztajna (otrzymał w tamtym meczu czerwoną kartkę), Sylwestra Szkudlarka czy Grzegorza Rasiaka (strzelił pierwszą bramkę), byli np. Rafał Jakubczak i Tomasz Stankiewicz – pamiętacie takich zawodników?

Na kolejną okazję do konfrontacji trzeba było poczekać ponad trzy lata. Tym razem mecz został rozegrany na zapleczu Ekstraklasy w ramach 6. kolejki sezonu 2003/04. 3 września 2003 r. na stadionie w Chorzowie ponownie zwyciężył Ruch stosunkiem (2:0). Bełchatowianie oprócz ligowych punktów, stracili również Jarosława Solarza, który w 45. minucie meczu, po drugiej żółtej kartce musiał opuścić plac gry.

W rundzie wiosennej (17 kwietnia 2004 r.) „Brunatnym” udało się zrewanżować i po dwóch trafieniach Dariusza Pawlusińskiego zwyciężyli (2:0). Bełchatowianie pod wodzą trenera Mariusza Kurasa i w obecności trzech tysięcy widzów, wystąpili w następującym składzie: Aleksander Ptak – Rafał Berliński, Jano Fröhlich, Tomasz Augustyniak, Jacek Popek – Jacek Kuranty, Dariusz Pawlusiński (84. Łukasz Adamski), Łukasz Garguła (77. Dariusz Pietrasiak), Bartosz Hinc – Marcin Chmiest, Janusz Dziedzic (88. Robert Kolendowicz). Poniżej kilka kadrów z tego pojedynku.

W kolejnym sezonie bełchatowianie zaczęli poprawiać swoje statystyki w meczach z Ruchem i najpierw w 1. kolejce rozgrywek II ligi (2004/05) ponownie pokonali 14-krotnych Mistrzów Polski (2:0), a zapewniły im to bramki Jacka Popka i Łukasza Garguły. Zaś w rundzie rewanżowej przywieźli ze Śląska jeden punkt po remisie (1:1). Gola dla GKS-u zdobył Grzegorz Król. Wówczas bełchatowianie po sześciu latach przerwy powrócili do Ekstraklasy, zaś Ruch jeszcze przez dwa sezony występował w II lidze. Do trzynastego pojedynku doszło zatem w październiku 2007 roku. GKS będący wówczas wicemistrzem Polski, po raz trzeci w historii zremisował przy Cichej (1:1). Gol Tomasza Jarzębowskiego. Ten sam piłkarz strzelił „Niebieskim” bramkę w rundzie wiosennej (wcześniej trafił też Carlo Costly) i ponownie górą byli bełchatowianie, zwyciężając (2:0).

W kolejnym sezonie (2008/09) GKS dwukrotnie wygrywał po (1:0). Najpierw 4 października 2008 r. przy S3 po pięknym golu Dawida Nowaka (skrót meczu poniżej), a w rewanżu rozegranym na stadionie Śląskim po debiutanckiej bramce Krzysztofa Janusa.

W rozgrywkach 2009/10 oba kluby zaliczane były do ścisłej czołówki Ekstraklasy. GKS na koniec sezonu po raz drugi z rzędu zajął 5. miejsce w tabeli, zaś Ruch uplasował się na najniższym stopniu podium. Jesienią zwyciężyli bełchatowianie (2:1) po golach Jakuba Tosika i Mariusza Ujka, natomiast wiosną lepsi byli chorzowianie (1:0). W następnym sezonie doszło do jednego z najbardziej dramatycznych spotkań pomiędzy tymi drużynami. 21 sierpnia 2010 r. w ramach 3. kolejki Ekstraklasy GKS prowadził po pół godzinie gry (2:0) po celnych trafieniach Marcina Żewłakowa i Tomasza Wróbla i wydawało się, że spokojnie kontroluje mecz. Tuż po przerwie bramkę kontaktową zdobył Sebastian Olszar, a niespełna dziesięć minut przed ostatnim gwizdkiem wyrównał debiutujący wówczas w Ekstraklasie Maciej Jankowski. Wtedy do roboty wzięli się „Brunatni” i po dokładnym podaniu od Macieja Małkowskiego, Grzegorz Kuświk pięknym uderzeniem z półwoleja zapewnił gospodarzom trzy punkty.

Wiosną emocji również nie brakowało, jednak tym razem górą był Ruch. Zwycięstwo (2:1) zapewniły mu gole Jankowskiego i Grzyba, ale my z tego spotkania zapamiętamy przede wszystkim fantastyczną bramkę z rzutu wolnego Macieja Małkowskiego.

W następnym meczu (30 lipca 2011 r.) rezultat był taki sam (2:1 dla Ruchu), a jedyną bramkę dla GKS-u zdobył Marcin Żewłakow. Na zakończenie roku 2 grudnia 2011, obie drużyny podzieliły się punktami. Na stadionie w Bełchatowie padł remis (1:1), po golach Tomasza Wróbla i Macieja Jankowskiego, który w tamtym okresie niejako „wcielił się” w postać legendarnego Śrutwy, strzelając gola „Brunatnym” w trzecim meczu z rzędu. Wspominając ten pojedynek, nie można pominąć kibiców GKS-u, którzy zadbali o odpowiednią atmosferę piłkarskiego widowiska:

Kolejne rozgrywki 2012/13 były dla obu stron bardzo nerwowe. GKS kończył rundę jesienną na ostatnim miejscu w tabeli (ostatecznie opuszczając szeregi Ekstraklasy po heroicznej walce wiosną), zaś Ruch tylko dzięki wycofaniu się z rozgrywek Polonii Warszawa, zachował status w najwyższej klasie rozgrywkowej. Najpierw jednak czwartą bramkę w pojedynkach chorzowsko-bełchatowskich zdobył Jankowski, a drugą Arkadiusz Piech5 października 2012 r. Ruch zwyciężył (2:1). Dla „Brunatnych” trafił wtedy Paweł Buzała – zaś w barwach GKS-u debiutował Łukasz Madej, z którym po tamtym meczu mieliśmy okazję porozmawiać:

W rewanżu bełchatowianie doznali najwyższej porażki w historii pojedynków z „Niebieskimi”, przegrywając na swoim terenie aż (0:3). Ten dwumecz ostatecznie zadecydował, który z tych zespołów musiał opuścić Ekstraklasę.

Po rocznej przerwie GKS w sezonie 2014/15 ponownie zameldował się w elicie (jak dotąd po raz ostatni), i aż trzykrotnie mierzył się z Ruchem. Najpierw 21 września 2014 r. dość niespodziewanie choć w pełni zasłużenie zwyciężył na wyjeździe (1:0) po golu Adriana Basty. Rewanż w Bełchatowie (16 marca 2015 r.) zakończył się triumfem „Niebieskich” po golu w końcówce Eduardsa Višņakovsa, którego nie upilnował Marcin Flis. Kibicom GKS-u w pamięci bardziej chyba zapadł przestrzelony rzut karny, którego młody defensor „Brunatnych” nie wykorzystał w ostatniej minucie meczu (fragment od 46:40):

Do przedostatniego starcia, doszło 25 maja 2015 r. w Chorzowie. Na cztery kolejki przed zakończeniem rozgrywek GKS musiał zwyciężyć aby przedłużyć swoje szanse na utrzymanie w Ekstraklasie. I zwyciężył, ale okoliczności w jakich to zrobił, a właściwie dzięki komu, na zawsze wpisały się w historię (nie tylko) naszego klubu. Arkadiusz Piech, który wcześniej przez lata strzelał bramki w barwach Ruchu, wiosną 2015 r. reprezentował GKS-u i w spotkaniu ze swoim byłym pracodawcą, wpakował cztery bramki, dzięki którym „Brunatni” zwyciężyli (4:2). Niestety był to ostatni tak radosny akcent bełchatowskiego klubu w rozgrywkach Ekstraklasy. W trzech następnych meczach GKS zdobył zaledwie punkt i pożegnał się z elitą.

Po trzech latach oba zespoły znów się spotkały w meczu o punkty. Tym razem jednak o punkty w II lidze. 17 sierpnia 2018 r. na stadionie przy ul. Cichej, „Brunatni” choć przegrywali po niespełna dwudziestu minutach (0:2), potrafili doprowadzić do wyrównania, a prawdziwym jokerem okazał się Bartosz Biel (na zdjęciu), który ustrzelił dublet.

Podsumowując: 11 zwycięstw GKS-u, 11 wygranych Ruchu, 6 remisów. Bramki 30:32 dla Ruchu. Bilans jest więc niemal remisowy i sprawą otwartą pozostaje, kto jutro wysunie się na prowadzenie.

SYTUACJA W GKS

W ekipie „Brunatnych”, po raz pierwszy od kilku lat (w przerwie pomiędzy rundami/sezonami), nie doszło do rewolucji kadrowej. Do drużyny dołączyli: ofensywny pomocnik Viktor Putin oraz młodziutki Dawid Kocyła, którego na przedmeczowej konferencji prasowej, wychwalał szkoleniowiec GKS-u. Z zespołu nie odszedł żaden z kluczowych graczy, bo (z całym szacunkiem) trudno za takich uznać – pożegnanego jeszcze w trakcie rundy jesiennej – Adama Setlę czy wypożyczonego do Omegi Kleszczów, Bartłomieja Zielińskiego. Podczas zimowych przygotowań górnicy rozegrali dziewięć sparingów, z których pięć wygrali, w trzech ponieśli porażki i raz zremisowali. Szczególnie w potyczkach z KKS Kalisz (4:0) i Sokołem Aleksandrów Łódzki (5:1), podopieczni Artura Derbina zaprezentowali szybki i ciekawy futbol, a co równie istotne, potrafili zwyciężać w meczach z rywali występujących w wyższej klasie rozgrywkowej, jak z ŁKS Łódź (2:1) czy GKS Tychy (1:0). Patrząc więc na postawę zespołu w całym okresie przygotowawczym, z optymizmem można oczekiwać pojedynku z Ruchem. Szkoda tylko, że trener Derbin nie będzie mógł skorzystać z usług Damiana Michalskiego, który w ostatnim jesiennym spotkaniu ze Skrą Częstochowa otrzymał czwartą w tym sezonie żółtą kartkę, w związku z czym inaugurację wiosny obejrzy z pozycji kibica.

CIEKAWOSTKI

Mecz z Ruchem będzie dla „Brunatnych” 290. pojedynkiem w historii ich występów na trzecim poziomie rozgrywkowym. Do tej pory GKS zwyciężał 135 razy, 82 razy remisował i doznał 72 porażek. Przypomnijmy, że pierwszy raz w dzisiejszej drugiej lidze (niegdyś trzeciej), górnicy zagrali w sezonie 1982/83. Wówczas w przerwie zimowej bełchatowski klub zmienił nazwę z „Węgiel Brunatny” na Górniczy Klub Sportowy.

Ruch Chorzów jest obecnie liderem klasyfikacji Pro Junior System. Drugi w tej stawce jest… GKS Bełchatów! „Niebiescy” zgromadzili do tej pory 10.023 punkty, zaś „Brunatni” 8.557.

Jak już wcześniej wspomniano, w jutrzejszym meczu w ekipie GKS-u zabraknie pauzującego za żółte kartki Damiana Michalskiego, w drużynie gości z kolei z tego samego powodu, kibice nie zobaczą kapitana Ruchu, Tomasza Podgórskiego. Na kolejne upomnienia, skutkujące przymusową pauzą w następnej kolejce, muszą jutro uważać: Patryk Mularczyk (trzy żółte kartki), zaś w ekipie „Niebieskich” obrońcy Dominik Małkowski i Robert Obst (również po trzy). Jesienią najczęściej karanym przez arbitrów zawodnikiem „Brunatnych” był Marcin Grolik (sześć żółtych kartek), natomiast w zespole Ruchu Michał Walski (również sześć).

Ostatnie mistrzostwo Polski, Ruch Chorzów zdobył za kadencji śp. trenera Jerzego Wyrobka w 1989 roku. Jest on jedynym, który osiągnął ten sukces zarówno jako szkoleniowiec i piłkarz. W latach 1997-98 prowadził drużynę „Brunatnych”. Jego bilans w GKS to: 26 zwycięstw – 6 remisów – 6 porażek.

Na przestrzeni dwóch ostatnich dekad, aż dwudziestu czterech piłkarzy reprezentowało barwy zarówno GKS-u Bełchatów, jak i Ruch Chorzów: Robert Górski (1992-96 i 2004-06 w GKS, 2000-2002 w Ruchu), Sławomir Gula (1995 w GKS, 1997-98 w Ruchu), Grzegorz Wagner (1997-99 w GKS, 1986-95 w Ruchu), Marek Szyndrowski (2009-10 w GKS, 1995-2004 i 2011-2016 w Ruchu), Sergiusz Wiechowski (2004-05 w GKS, 1996-98 i 2003 w Ruchu), Piotr Lech (2006-08 w GKS, 1987-97 w Ruchu), Adrian Sobczyński (1996-2001 w GKS, 2006 w Ruchu), Łukasz Madej (2012-2013 w GKS, 2001-02 w Ruchu), Edward Cecot (2004-10 w GKS, 2002-04 w Ruchu), Łukasz Adamski (2004 w GKS, 2005 w Ruchu), Maciej Kaczorowski (2004 w GKS, 2005 w Ruchu), Krzysztof Pilarz (2005 w GKS, 2008-10 w Ruchu), Leszek Pokładowski (2003 w GKS, 2004-05 w Ruchu), Marcin Kowalczyk (2006-08 w GKS, 2016-18 w Ruchu), Rafał Grodzicki (2006-07 w GKS, 2008-12 2015-17 w Ruchu), Grzegorz Baran (2010-15 w GKS, 2006-10 w Ruchu), Marcin Sobczak (wiosną 2009 w GKS, jesienią 2009 w Ruchu), Grzegorz Kuświk (2007-11 w GKS, 2012-15 w Ruchu), Sebastian Olszar (2015 w GKS, 2010-11 w Ruchu), Arkadiusz Piech (2015 w GKS, 2010-12 w Ruchu), Artur Lenartowski (2016-17 w GKS, 2015-16 w Ruchu), Robert Chwastek (2007-08 i 2017-18 w GKS, 2013-14 w Ruchu), Adam Setla (2018 w GKS, 2015-16 w Ruchu), Piotr Giel (2017-18 w GKS, od 30 sierpnia 2018 w Ruchu).

Podobnie rzecz się ma z trenerami, którzy w czasie swojej pracy szkoleniowej pracowali w obu klubach: Orest Lenczyk (trener GKS-u w 1999 r. oraz 2005-08, w Ruchu 1996-99), Jerzy Wyrobek (trener GKS-u 1997-98, w Ruchu 1987-90, 1995-96, 2003-05), Jacek Zieliński (trener GKS-u w 2002 r., w Ruchu 2012-13), Bogusław Pietrzak (trener GKS-u w 1993-94 r., w Ruchu 2000-2002 oraz 2008-2009), Waldemar Fornalik (trener GKS-u ME w 2008 r., w Ruchu 2009-12 oraz 2014-17), Marek Wleciałowski (asystent Oresta Lenczyka i trener GKS-u ME w 2007-08 r., w Ruchu od listopada 2018).

PODSUMOWANIE

„Okres gry w Bełchatowie był na pewno jednym z najlepszych w mojej dotychczasowej karierze. Oczywiście miło wspominam ten czas i cieszę się, że już w pierwszej wiosennej kolejce będę mógł tam pojechać. Mimo że mam kolegów w tamtej szatni, na boisku sentymentów nie będzie. Czeka nas trudna przeprawa. GKS jest mocnym zespołem, zwłaszcza na swoim terenie” – powiedział dla oficjalnego serwisu internetowego Ruchu, Piotr Giel (na zdjęciu w środku).

Mocno wierzymy, iż słowa byłego napastnika „Brunatnych” o „mocy GKS-u na swoim terenie„, znajdą uzasadnienie w dobrej postawie na boisku. Pierwszy gwizdek sędziego Damiana Sylwestrzaka z Wrocławia, rozlegnie się o godz. 17:00. Spotkanie w ramach 22. kolejki II ligi będzie dla obu zespołów po zimowej przerwie pierwszym poważnym testem tego, co udało się wypracować podczas przygotowań. Przykłady zespołów z innych lig pokazują, że dopiero w cyklu 3-4 spotkań można wydać miarodajną ocenę na temat formy prezentowanej przez daną drużynę. Niech więc po udanej rundzie jesiennej, solidnie przepracowanej zimie, inauguracja rundy rewanżowej przyniesie „Brunatnym” pierwsze ligowe zwycięstwo, a ta wiosna… rzeczywiście będzie nasza!
GKS, do boju!