Adrian Małachowski: Było blisko i szkoda tej bramki pod koniec

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Po porażce z Chrobrym Głogów (1:2) trener Artur Derbin zdecydował się na kilka roszad w podstawowej jedenastce. Zyskał na tym między innymi Adrian Małachowski, który po raz pierwszy w tym sezonie wystąpił od pierwszej minuty. Po zremisowanym przez „Brunatnych” spotkaniu z Zagłębiem Sosnowiec (1:1), zapytaliśmy byłego gracza Legii Warszawa o jego występ, a także długie oczekiwanie na szansę od trenera.

Bartłomiej Majchrzak (GKS.net.pl): Jak oceniasz swój pierwszy występ w podstawowej jedenastce GKS-u Bełchatów?

Adrian Małachowski (pomocnik GKS-u Bełchatów): Jestem z niego zadowolony, ale uważam też, że mogło być trochę lepiej. Na pewno było ciężko, bo ostatnie ligowe minuty rozegrałem z Wartą Poznań i pod względem fizycznym ciężko było rozegrać mi pełne 90 minut, ale tak jak mówię – jestem zadowolony i czekam na dalsze występy.

No właśnie. Ostatnie ligowe minuty rozegrałeś w Grodzisku. Nie było dla ciebie problemem to oczekiwanie, brak gry i spędzania spotkań na ławce?

Tak naprawdę to była bardzo ciężka sytuacja. Było dużo nerwów i jedyne co mogłem zrobić, to nadal pracować i czekać na swoją szansę. I tak też zrobiłem: byłem cierpliwy i wreszcie trener postawił na mnie.

Jak myślisz, wykorzystałeś otrzymaną szansę w meczu z Zagłębiem?

Będzie analiza meczu i wtedy się przekonamy.

Wróćmy do spotkania, jaki to był mecz dla was? Z wysokości trybun dało się odczuć, że Zagłębie dominowało i ten remis jest cenny, bo mogło skończyć się pogromem.

Taka jest nasza taktyka: przyjmujemy przeciwnika na własnej połowie i może dlatego tak to wyglądało. Był to ciężki mecz. Jesteśmy po dwóch porażkach z rzędu, chcieliśmy się przełamać i ten mecz wygrać. Było blisko i szkoda tej bramki pod koniec. Jednak ten remis jak najbardziej trzeba szanować.

Za wami jeden mecz wyjazdowy, przed wami dwa kolejne. Czy ta seria wyjazdów to dla was pewna niedogodność, że trzy razy z rzędu musicie grać na obcych boiskach? Inna murawa, inne odniesienia na boisku, kibice…

Zawsze lepiej się gra na swoim stadionie, ale prawda jest taka, że w następnej rundzie będziemy grać trzy mecze pod rząd u siebie, więc to wszystko się wyrówna.

I jeszcze na koniec: Jak przywitaliście nowego zawodnika GKS-u, Karola Stanka?

Nie było jakiś wielkich powitań. Fajnie wkomponował się w zespół. Od razu było widać, że ma umiejętności, by się tutaj dobrze prezentować. Teraz zagrał w pierwszym meczu i trzeba obserwować, jak się będzie rozwijać.