Patryk Mularczyk: Mecz z Widzewem to było coś fajnego do przeżycia

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

35 spotkań w II lidze oraz Pucharze Polski i dziesięć zdobytych bramek w tych rozgrywkach. Patryk Mularczyk był w ubiegłym sezonie liderem bełchatowskiej ofensywy i przyczynił się do awansu „Brunatnych” na zaplecze Ekstraklasy. „Mular” w Bełchatowie był jednak na wypożyczeniu z Zagłębia Sosnowiec i po zakończeniu sezonu 2018/19 powrócił do swojego klubu. Przy okazji wizyty w Sosnowcu, porozmawialiśmy z byłym graczem „biało-zielono-czarnych”.

Bartłomiej Majchrzak (GKS.net.pl): Do Bełchatowa przychodziłeś do II ligi z ekstraklasowego Zagłębia Sosnowiec. Teraz spotykacie się w I lidze. Jak się czujesz po powrocie do domu – do Zagłębia?

Patryk Mularczyk (pomocnik Zagłębia Sosnowiec): Na pewno dobrze się czuję z tego względu, że jestem u siebie. Jestem blisko rodziny i na pewno dobrze się tutaj czuję. Lecz wiadomo, jak każdy zawodnik tak i ja chciałbym łapać jak najwięcej minut, a tych mi tutaj brakuje. Walczę cały czas o skład i zobaczymy, co będzie w przyszłości. Na razie skupiam się na trenowaniu i wywalczeniu sobie miejsca w jedenastce.

Mówisz, że nie grasz wiele – jak na przykład w Bełchatowie, gdzie byłeś podstawowym graczem. Czy nie myślałeś więc o tym, by odejść na wypożyczenie w poszukiwaniu minut, może ponownie do GKS-u?

Wracając do Zagłębia miałem myśli, by iść na wypożyczenie czy też zostać w Bełchatowie. Miałem jednak ważny kontrakt z Zagłębiem i tutaj w Sosnowcu chcieli, bym został i walczył o skład. A co będzie później, na przykład w grudniu to zobaczymy.

W Bełchatowie był młody skład wzmocniony „starszyzną” w postaci Rachwała, Magiery czy Grolika, a w Sosnowcu jest wręcz przeciwnie. Doświadczenie gracze dominują w szatni. Jak się odnajdujesz w nieco starszej szatni po pobycie pośród młodych zawodników GKS-u?

Na pewno jest różnica w takim względzie, że w Bełchatowie była młodsza drużyna i więcej osób miało ze sobą wspólne tematy i trzymaliśmy się praktycznie całą drużyną razem. Podobny wiek, podobne zainteresowania. Tutaj jest inaczej – jest starsza kadra. Ale nie można w żaden sposób narzekać na atmosferę, bo myślę, że wszyscy się tutaj dobrze dogadujemy. Cały czas się docieramy, bo jest też nowy zespół. Dużo zmian było teraz w Zagłębiu i z meczu na mecz, z treningu na trening powinno być coraz lepiej.

Mówisz o zmianach w Zagłębiu, a w GKS-ie tych zmian wiele nie było. Z podstawowych zawodników odszedłeś ty, Damian Michalski czy Przemek Zdybowicz. Trzon zespołu jednak pozostał. Jak więc oceniasz drużynę GKS-u przeciwko której dzisiaj zagraliście? Jest lepsi niż w poprzednim sezonie? A może z Patrykiem Mularczykiem grali lepiej?

Myślę, że to nie do mnie pytanie, czy lepiej grają ze mną czy beze mnie. Jeśli chodzi o cały skład, to moim zdaniem to była bardzo dobra decyzja zarządu, by pozostawić większość zawodników i dobrać do nich kilka wzmocnień, które pozwalają grać w I lidze na bardzo dobrym poziomie.

Zagłębie jest spadkowiczem z Ekstraklasy. Celuje w ponowny awans?

Myślę, że wszyscy w Sosnowcu chcieliby wrócić do Ekstraklasy, ale czy to będzie w tym roku czy następnym to zobaczymy. Teraz drużyny z miejsc 1-6 mogą powalczyć o awans i nie ma co patrzeć tak daleko w przyszłość. Jest jeszcze wiele meczy przed nami i  wszystko może się zdarzyć.

I na koniec: Twoje najmilsze wspomnienie z GKS-em, z Bełchatowem?

Każdy zwycięski mecz był bardzo przyjemny. Na pewno mecz z Widzewem u siebie to było coś fajnego do przeżycia. No i oczywiście mecz na wyjeździe z Błękitnymi, gdzie awansowaliśmy do I ligi. To był chyba najprzyjemniejszy moment w Bełchatowie.