Wołkowicz symbolem złych decyzji, Kocyła nadzieją w ataku. Noty po Miedzi

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Kluczowy moment spotkania to spóźniony Krzysztof Wołkowicz ciągnący za ramię uciekającego Marquitosa. Była 86. minuta, a GKS prowadził z Miedzią 1:0 i choć goście napierali, szansa na dowiezienie korzystnego wyniku była spora. Niestety defensor GKS-u faulował, a na domiar złego miał na swoim koncie żółtą kartkę, więc po obejrzeniu drugiej musiał opuścić plac gry. Goście wyrównali przez co – najmłodszy na boisku Dawid Kocyła – strzelec gola dla „Brunatnych” nie został MVP meczu. Okazał się za to skutecznym egzekutorem i swoją postawą udowodnił, że GKS będzie miał z niego wiele pożytku. Zapraszamy do zapoznania się z ocenami, jakie wystawiliśmy podopiecznym Artura Derbina za remis w piątkowym meczu.

Paweł Lenarcik 6 – z jednej strony kilkukrotnie ratował swój zespół przed utratą bramki, z drugiej sprezentował rywalowi piłkę jak na tacy, po tym gdy ta w 44. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego prześlizgnęła mu się przez ręce. Wcześniej obronił groźny strzał Łukowskiego z rzutu wolnego. Tuż na początku drugiej połowy jego nieprecyzyjne zagranie do Małachowskiego o mały włos nie zakończyło się tragedią. Na nasze szczęście Marquitos prezentu nie wykorzystał i trafił w boczną siatkę. Chwilę później zrehabilitował się broniąc instynktownie silny strzał głową Hiszpana. Przez pierwsze dziesięć minut drugiej części gry był pod nieustannym obstrzałem rywali, bowiem chwilę po efektownym przeniesieniu piłki zmierzającej pod poprzeczkę, na raty wyłapał uderzenie Henrika Ojamyy. Poległ po rzucie karnym skutecznie egzekwowanym przez Dawida Korta.

Mikołaj Grzelak 6 – trzymał poziom i „czuł” grę. Wiedział, w którym momencie zabrać, wyłuskać, przeszkodzić, pokazać się na skrzydle. Jak zawsze wybiegany. Oprócz sporej ilości dośrodkowań, oddał w 40. minucie groźny strzał po przekątnej, lecz piłka była „odchodząca” i minęła lewy słupek bramki Miedzi.

Marcin Grolik 7 – lider nie tylko formacji obronnej, ale całej drużyny. Ustawiał partnerów, podpowiadał, walczył. Był zawsze tam, gdzie wymagała tego sytuacja. Tak było na przykład w 54. minucie, kiedy po odbiciu piłki przez Lenarcika, przyblokował poprawkę Adriana Purzyckiego, czym ułatwił swojemu bramkarzowi złapanie piłki. Podłączał się też pod akcje ofensywne przy stałych fragmentach gry. W 15. minucie efektownymi „nożycami” próbował zaskoczyć Łukasza Załuskę, lecz został zatrzymany. W 62. minucie gry był bliski dojścia do piłki po strzale Marca i „wypluciu” jej przez bramkarza gości.

Michał Kołodziejski 5 – bez większych zastrzeżeń, choć przynajmniej raz zgubił krycie, kiedy Marquitos główkował na bramkę Lenarcika. Dobrze uzupełniał się z Grolikiem, co skutkowało niewielką ilością akcji ofensywnych rywali w pierwszej części spotkania. Warte uwagi były jego długie piłki posyłane po przekątnej boiska, które szybko przenosiły ciężar gry na stronę rywala. Przy stałych fragmentach z reguły wygrywał pojedynki główkowe, choć nie przyniosło to korzyści bramkowych. Godnie zastąpił pauzującego za kartki Magierę.

Krzysztof Wołkowicz 3 – zaliczył asystę przy golu Dawida Kocyły… i to był właściwy jedyny pozytywny akcent jego występu. W końcówce meczu dwukrotnie ukarany żółtymi kartkami w przeciągu pięciu minut, co dało Miedzi najpierw rzut wolny, a później rzut karny, po którym Dawid Kort ustalił wynik końcowy. Kryminał jakiego dopuścił się w 86. minucie, osłabienie zespołu i faul po którym sędzia podyktował rzut wolny dla Miedzi na linii szesnastego metra, kładą się cieniem na całkiem niezłą postawę 25-latka w pierwszej połowie. „Trójka” głównie za dośrodkowanie, po którym Kocyła zdobył gola, bo gdyby nie to, musiałby otrzymać najniższą notę z możliwych.

Paweł Czajkowski 4 – był dość apatyczny. Zazwyczaj dominuje w środku pola – przepycha rywali, odbiera mnóstwo piłek, walczy w powietrzu. W spotkaniu z „Miedzianką” tych elementów w jego grze było jakby mniej. Poza tym zbyt często grał „na alibi”, wycofując piłki do obrony, podczas gdy próba zagrania do przodu (być może) stworzyłaby okazje dla GKS-u. W 62. minucie sam stanął przed szansą na strzelenie gola, lecz po odbiciu piłki przez Załuskę, uderzonej przez Mateusza Marca – chybił.

Adrian Małachowski 4 – przeciętny występ byłego zawodnika Znicza Pruszków i Legii Warszawa. Z dwójki środkowych pomocników: Czajkowski – Małachowski – jeśli chodzi o poczynania ofensywne – od niego wymagamy znacznie więcej. W meczu z Miedzią w grze Adriana brakowało kreatywności, podań otwierających i antycypacji, jaką przejawiał chociażby w starciach z Wigrami i Olimpią. Żółta kartka, którą został ukarany w końcówce meczu, eliminuje go z najbliższego spotkania, ponieważ było to jego czwarte upomnienie w tym sezonie.

Bartosz Biel 6 – doszedł do formy, gra regularnie i nieźle wygląda pod względem fizycznym. Entuzjazm, z jakim – szczególnie w pierwszej połowie – wdzierał się bocznymi sektorami w pole karne rywala, dawał nadzieję na okazje bramkowe. Niestety z wykończeniem bywało już różnie. Raz uratował GKS przed utratą bramki, po tym jak ofiarnie zablokował strzał Marquitosa z rzutu wolnego. Dużo pracował i pokazywał się partnerom do grania. To on rozpoczął akcje, po której GKS zdobył gola.

Mateusz Marzec 6 – niby kreował grę, dawał coś z przodu, ale w praktyce niewiele z tego wynikało. Jego dwójkowe akcje z Thiakane robiły sporo dymu, lecz ognia z nich było niewiele. Zdarzały mu się udane dryblingi, które przyspieszały akcje GKS-u, brakowało jednak finalizacji. W 62. minucie atomowym uderzeniem z rzutu wolnego zmusił bramkarza Miedzi do sporego wysiłku. Chwilę później na tyle absorbował Mijuškovićia, że ten nie zauważył wbiegającego w pole bramkowe Kocyły, który dał „Brunatnym” prowadzenie.

Émile Thiakane 6 – bardzo udany powrót do wyjściowego składu. Wraz z Mateuszem Marcem siał spory popłoch na lewej flance, szczególnie w pierwszej części gry. Raz odważnie wszedł w pole karne między dwóch rywali i był ciągnięty za koszulkę przez Marcina Warcholaka, lecz sędzia tego nie zauważył. W 83. minucie na placu gry zastąpił go Viktor Putin.

Dawid Kocyła 7 – wreszcie dobry występ i strzelona bramka, na którą czekał od trzeciej kolejki. W 66. minucie wyrósł jak spod ziemi wchodząc między dwójkę obrońców i pakując piłkę w samo okienko. Oprócz tego pokazywał się na pozycje partnerom, nie bał się pojedynków „jeden na jeden” i przy każdej możliwej okazji szukał pozycji strzeleckich. Brawo, brawo, brawo!

Z ławki rezerwowych weszli:

Maciej Mas – bez oceny, ponieważ pojawił się na placu gry w samej końcówce. Mógł jednak zaliczyć prawdziwe „wejście smoka”, po tym jak przepychając Nemanje Mijuškovićia, wypracował sobie okazję do oddania strzału. Niestety w tym wypadku kapitalną interwencją popisał się Załuska.

Mateusz Szymorek oraz Viktor Putin – grali zbyt krótko, by ich ocenić.