Patryk Rachwał: W Zagłębiu to była próba charakteru

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

– Nie poddałem się, nigdy nie byłem na kolanach. Mogłem uciekać, wymyślać kontuzje, cuda wianki… – mówi w wywiadzie udzielonemu „Przeglądowi Sportowemu” pomocnik GKS-u.

– Gdyby spotkał pan dziś trenera Hapala lub prezesa Bestrzyńskiego, uścisnąłby pan im dłoń?
– Z prezesem przy rozwiązywaniu kontraktu pożegnałem się normalnie, z trenerem nie miałem okazji. Nie wiem, czy miałbym ochotę z nim rozmawiać. Chyba nie mielibyśmy tematów do rozmów.

– Uścisnąłby pan?
– Dlaczego nie. Nie jestem tak wychowany, żeby komuś nie podać ręki.

– Cytat z filmu: Bóg wybacza, Rambo nigdy.
– Nie będę ukrywał, że cała ta sytuacja dużo mnie kosztowała. Gram w piłkę tyle lat, a jeszcze nigdy nikt mnie tak nie potraktował, gdzieś w środku mocno to przeżyłem. Ale są w życiu gorsze tragedie, ludzie umierają. W Zagłębiu Lubin to była próba charakteru i czuję się po niej mocniejszy. Nie poddałem się, nigdy nie byłem na kolanach. Mogłem uciekać, wymyślać kontuzje, cuda wianki, nie chodzić na zajęcia. Cały czas miałem motywację do treningu i ciężkiej pracy, nikt mnie do tego nie zmuszał. A wybaczanie? Człowiek musi wybaczać. To jest etap zamknięty. Zaczynam nowy rozdział, chcę się cieszyć graniem.

– Wraca pan do klubu, o którym kiedyś powiedział, że w żadnym innym nie ma takiej atmosfery.
– Człowiek dobrze się tu czuje. Wiem, jaka jest sytuacja, ale po tych ciężkich czasach przyjdą lepsze. Prędzej czy później klub musi się z tego wygrzebać.

– Drużyna zdecydowała, kto będzie kapitanem?
– Kapitanem jest Grzesiu Baran i mówię od razu, że jak nie dostanę opaski, to nie będę zły (śmiech). To żart oczywiście. Nie ma tematu. Nie przychodziłem przecież do Bełchatowa po to, żeby zostać kapitanem.

Cały wywiad przeczytasz w „Przeglądzie Sportowym”