Maciej Wilusz: Nie się co skupiać na rezultacie rywala

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

– Spróbujemy się od tego odciąć, choć łatwe to na pewno nie będzie. Nie ma co się skupiać na rezultacie rywala, jeśli my sami nie będziemy w stanie wygrać – mówi w rozmowie z serwisem weszlo.com kapitan GKS-u.

W niedzielę nie dość, że musicie skupić się na meczu w Gliwicach, to pewnie cały czas będziecie mieli w głowach wynik Podbeskidzia w Łodzi.
Spróbujemy się od tego odciąć, choć łatwe to na pewno nie będzie. Nie ma co się skupiać na rezultacie rywala, jeśli my sami nie będziemy w stanie wygrać. Od początku rundy patrzymy tylko na siebie i to się nie zmienia. Myślę, że wiosną gramy naprawdę fajną piłkę, nie przynudzamy i w ostatnim meczu postaramy się tego nie stracić.

Jesteś jednym z tych piłkarzy, którzy byli też w klubie jesienią. Co się stało z GKS-em zimą? Pomaga wam to, że w rundę weszliście bez jakiejkolwiek presji?
Presja była cały czas. Walczyliśmy o dobre imię klubu, dla kibiców, również dla siebie samych. Po tym, co pokazaliśmy w pierwszej rundzie, każdy oczekiwał, że w końcu pokażemy się z lepszej strony. Spięliśmy się, wzięliśmy mocno do roboty, przestaliśmy patrzeć na tabelę, ale przede wszystkim od początku trzymamy się razem. To nam bardzo pomaga na boisku. Wszyscy od rundy wiosennej mówili, że już jest pozamiatane, że nie mamy na nic szans, a my coś jednak udowodniliśmy. Takie głosy też mobilizowały.

Na początku pracy Kamila Kieresia z drużyną brakowało mu charyzmy i zdecydowania, ale dziś wygląda to już inaczej – trener wchodzi zdenerwowany w przerwie do szatni, uderzy ręką w tablicę z całej siły, aż się przewróci. Potwierdzasz przemianę?
Jak my weszliśmy w tę rundę bardzo zmobilizowani, tak samo wszedł w nią trener. Takie sytuacje, owszem, miały miejsce, ale tylko z pozytywnym skutkiem na drużynę. Dobrze to na nas oddziaływało, dawało dodatkowego kopa. Widać po wynikach, że jest lepiej.

Całość przeczytasz TUTAJ