Serce ze Sportowej

Nie bądźmy „Kafarskimi”!

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Mecz z Ruchem przegrany, szanse na utrzymanie mamy iluzoryczne. Szkoda tylko, że niektórzy zamiast próbować dostrzegać światełko w tunelu na sportowe utrzymanie bawią się w ówczesnego coacha Cracovii…

– To, że jesteśmy na takim, a nie innym miejscu, jeszcze o niczym nie świadczy. Na utrzymanie nie ma szans, ale jeszcze nie spadliśmy – mówił w maju ubiegłego roku przed kamerami Canal+ Tomasz Kafarski, który spadał z Ekstraklasy z Cracovią. Część piłkarskiego środowiska na te słowa Kafarskiego się oburzyła, część patrzyła na dzisiejszego trenera Floty z pobłażaniem i politowaniem. A dzisiaj? Dzisiaj to my jesteśmy w takim miejscu, że możemy patrzeć w stronę komisji licencyjnej błagalnym wzrokiem. Tyle tylko, że jest to żałosne. Osoby liczące na to, że GKS-owi do utrzymania będzie potrzebne 15. miejsce na koniec sezonu, moim zdaniem, są pozbawione honoru. Rozumiem, że chęć pozostania w Ekstraklasie niektórym przesłania świat, ale szczerze mówiąc, może temu klubowi potrzebne jest katharsis? Problemy finansowe, skłóceni z zarządem piłkarze, słaba frekwencja – te sytuacje źle rzutują na GKS. Może potrzeba spaść do pierwszej ligi, oczyścić klub i atmosferę w okół niego. Może bełchatowianie w końcu docenili by Ekstraklasę? Kiedy zamiast na Wisłę Kraków czy Legię Warszawa, trzeba by było patrzeć na pojedynki z Kolejarzem Stróże czy Dolcanem Ząbki?

Jeżeli to co piszą media o sponsorach GKS-u w przyszłym roku jest prawdą, to w zasadzie chciałbym minimum rocznego pobytu na zapleczu Ekstraklasy. Sytuacje finansową od jakiegoś czasu próbuje prostować prezes Szymczyk razem z trenerem Kieresiem. W barwach GKS grają teraz piłkarze, którym na prawdę się chce. Wystarczy spojrzeć na Rafała Kosznika czy wcześniej na kontuzjowanego Adriana Bastę. I co najważniejsze, są to ludzie, którzy grają za pieniądze, które klub może im faktycznie regularnie wypłacać, a nie za milionowe obietnice.

Ważne też, że kontrakt z trenerem został podpisany na kilka lat, nie na pół roku. To daje względny spokój i nam kibicom i sztabowi szkoleniowemu. Nawet w przypadku spadku z Ekstraklasy ważna jest ciągłość myśli szkoleniowej. Pierwszy trener już teraz może spokojnie przygotowywać drużynę na pierwszą ligę, co z resztą podkreślał w wywiadach udzielanych przed rundą rewanżową, że jeżeli się nie uda, chciałby po roku wywalczyć awans na piłkarskie salony.

Wszyscy widzimy, że nad Bełchatowem kłębią się czarne chmury. Na szczęście po burzy zawsze przychodzi słońce.