WYWIAD GKS.NET.PL

Agwan Papikyan: Postaramy się powalczyć jeszcze o czwarte miejsce

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

– Jesienią graliśmy zazwyczaj dobrze w piłkę, ale przyjeżdżały do Bełchatowa słabsze drużyny i wygrywały. Mam nadzieję, że teraz to się zmieni, zaczniemy grać lepiej i wygrywać – mówi w rozmowie z GKS.net.pl Agwan Papikyan.

Adam Kieruzel (GKS.net.pl): Od początku swojego życia jesteś związany z Łodzią. Tam się urodziłeś. Tam stawiałeś pierwsze kroki. Przygodę z piłką zacząłeś w Łódzkim Klubie Sportowym.  W barwach tego klubu w wieku 17 lat zadebiutowałeś w Ekstraklasie oraz podpisałeś profesjonalny, trzyletni kontrakt. Pół roku później zostałeś wypożyczony do rosyjskiego Spartaka Moskwa. Czy zła sytuacja w której znalazł się ŁKS zmusiła cię do tego wyjazdu?

Agwan Papikyan (pomocnik GKS Bełchatów): Tak było. Chciałem zostać w ŁKS-ie, ale niestety były problemy finansowe i nie wszystko szło tak jak powinno. Byłem zmuszony odejść z Łodzi i wybrałem Moskwę. Z pobytu w Rosji bardzo się cieszę.

Bartłomiej Domin (GKS.net.pl): Pół roku spędziłeś w Spartaku. Co się stało, że w Moskwie nie wszystko poszło po twojej myśli?

Czy tak do końca nie wyszło? Moim zdaniem wyszło. Grałem przez pół roku w tamtejszej młodej ekstraklasie, gdzie zdobyłem mistrzostwo Rosji. Niestety miałem menedżera, który nie do końca był wobec mnie uczciwy. Mogłem tam zostać, ale wyszło tak, że wróciłem do Armenii.

Po powrocie do swojej ojczyzny, trafiłeś do Piuniku Erywań, gdzie przez pierwszy sezon występowałeś regularnie.

No i właśnie mój były menedżer został tak jakby prezesem Ulissesu Erywań i namówił mnie bym tam poszedł na rok.

Był to przecież lokalny rywal Piuniku. Czy kibice w Armenii nie wyrażali niezadowolenia wobec twojej osoby z powodu tego transferu? Czy postrzeganie takich ruchów transferowych w Armenii jest zupełnie inne niż w Polsce?

Tam kibiców praktycznie nie ma. Na meczach nie ma takich sektorów jak tutaj, że znajdują się tam ci najwierniejsi kibice. W Armenii więcej jest przysłowiowych „pikników”.

Czy nie uważasz, że transfer do Armenii był krokiem wstecz? Na pewno były tobą zainteresowane jakieś polskie kluby.

Po odejściu z ŁKS-u i później, kiedy grałem w Spartaku, to faktycznie jakieś zainteresowanie moją osobą było. Ale miałem jeszcze służbę wojskową, więc musiałem pograć w Armenii. Na szczęście wojskowe obowiązki już za mną i teraz mogę grać już tylko w piłkę.

W końcu nadszedł czas, że wróciłeś do Polski, do Bełchatowa. Skąd decyzja, że to właśnie GKS?

Było już trochę za późno, żebym mógł wybrać co innego. Byłem wcześniej na testach we francuskim Montpellier (aktualnie 13. miejsce w Ligue 1) i miałem niemal podpisany kontrakt, ale w ostatniej chwili to się nie udało i musiałem wrócić do Armenii. Byłem wciąż piłkarzem Ulissesa. Nie dogadałem się z władzami i rozwiązałem kontrakt. Wróciłem do Polski, gdzie liga już ruszyła. Nieco pomógł mi były trener Piotr Świerczewski. Porozmawiał z ludźmi z Bełchatowa, przyjechałem na testy i zostałem.

Francja, fajny kierunek…

Dokładnie. Znów nieco przeszkodził mi mój były menedżer…

A teraz nadal jesteś związany z tą samą osobą, czy masz już innego menedżera?

Wówczas, jak nie wyszło we Francji, rozwiązałem kontrakt z Ulissesem i z nim również.

W Montpellier była szansa na grę w pierwszej drużynie, czy byłeś tam pod kątem rezerw tego klubu?

Byłem przez dwa tygodnie z drugą drużyną, bo nie byłem najlepiej przygotowany, ale później dwa tygodnie trenowałem z pierwszą drużyną i byłem związany tak jakby z tą pierwszą. W drugiej chłopaki mieli poniżej 19 lat, a ja byłem szykowany pod pierwszą drużynę.

Dobrze się czułeś na tych testach? Miałeś wrażenie, że nie odstajesz od piłkarzy z mocnej francuskiej drużny?

Pierwsze dwa tygodnie trenowałem z drugą drużyną i wtedy fizycznie jeszcze odstawałem, ale później podczas treningów z pierwszą drużną Montpellier grało mi się łatwiej, już szło mi dużo lepiej i dawałem radę mimo tego, że to jest zupełnie inny poziom.

Jesteś jednym z młodszych zawodników, którzy debiutowali w Ekstraklasie. Z perspektywy tego, że teraz grasz w II lidze, co twoim zdaniem poszło nie tak?

Wiadomo, że człowiek się uczy na własnych błędach. Mogłem na przykład nie odchodzić do Rosji, to może grałbym w Ekstraklasie do dziś. Mogłem też z tej Rosji wrócić do Polski… Z drugiej strony cieszę się, że tak się to wszystko potoczyło. Tych moich decyzji są plusy i minusy. Plusy wyjazdu do Armenii są takie, że tam grałem w reprezentacji. Nie wiadomo co by było, gdybym został w Polsce. Cieszę się, że tak się wszystko potoczyło i wróciłem do Polski. Teraz chcę się pokazać z jak najlepszej strony, by w przyszłości znów wrócić do Ekstraklasy.

Twój brat Wołodia podobnie jak ty najpierw grał w Łodzi, następnie przeniósł się do Armenii, a teraz znów jesteście w jednym klubie. Jak myślisz, czemu to ty jesteś uznawany za tego bardziej uzdolnionego z braci Papikyanów?

Czy uzdolnionego to nie wiem, ale po prostu mój brat miał dużo pecha. Mnie udało się unikać kontuzji. Czasami jakieś urazy mięśni się zdarzały, ale tak naprawdę teraz to dopiero moja pierwsza poważna kontuzja. Brat miał problemy z kolanem, kilka razy miał operację w Niemczech, w Rosji. Miał więcej pecha, ja byłem nieco bardziej zdrowy, grałem częściej.

Jak to było w latach młodzieńczych? Który z was częściej przebywał na lekcjach w szkole, a który więcej czasu spędzał grając w piłkę.

Wszędzie razem! Wspólnie do szkoły, razem na wagary, albo na jakieś betonowe boiska, bo wówczas orlików jeszcze nie było.

Czujesz się bardziej Polakiem czy Ormianinem?

Pół na pół. Jestem z Armenii, mam rodziców i całą rodzinę w Armenii, ale w Polsce mieszkam całe życie.

Kiedyś dostałeś propozycję gry w młodzieżowej reprezentacji Polski, dlaczego odmówiłeś?

To było dawno. Miałem wtedy 15, 16 lat. Grałem w juniorach, mieliśmy mecz z SMS-em Łódź, akurat dobrze wypadłem i wówczas jeden z trenerów spytał czy mam obywatelstwo by zaprosić mnie do kadry. Ja wtedy obywatelstwa polskiego nie miałem, więc temat był praktycznie spalony.Próbowałem to zmienić, ale ciężko było je uzyskać. Do tej pory walczę o polskie obywatelstwo i będę walczył, ale jeśli chodzi o kadrę, w grę wchodzi już chyba tylko Armenia.

Czy masz jakieś przedmeczowe rytuały, których przestrzegasz?

Jak grałem w ŁKS-ie, to przed każdym meczem słuchałem jednej piosenki, teraz skupiam się na tym aby po prostu zagrać jak najlepiej.

Na jakiej pozycji się najlepiej czujesz i czy wzorujesz się na jakimś konkretnym zawodniku?

Wzoruję się na Messim. Co do pozycji to jest to lewa pomoc, ale i na prawej stronie boiska czy na środku czuję się dobrze. Jest mi dobrze tam gdzie mam piłkę.

Wspomniałeś o słuchaniu przed meczem ulubionej piosenki. Czego słucha się w szatni GKS?

Słuchamy wszystkiego, teraz dominuje disco polo, ale słuchamy wszystkich gatunków muzycznych. Jest dobra atmosfera i mam nadzieję, że to wpłynie również na wyniki.

Gdy półtora roku temu wybrałeś grę dla GKS-u miałeś inne oferty?

W sumie miałem jakieś propozycję na testy, ale GKS był najkonkretniejszy, więc się zgodziłem. Było blisko Łodzi i przede wszystkim był marką w regionie, kojarzyłem też nieco trenera Rafała Ulatowskiego.

W GKS-ie rozegrałeś dotychczas oficjalnie 27 spotkań i zdobyłeś 6 goli. Jak wyglądały twoje pierwsze tygodnie tutaj w Bełchatowie? Jak wspominasz trenera Rafała Ulatowskiego u którego byłeś jedną z wiodących postaci?

Dobrze wspominam ten okres. Od początku chłopaki z drużyny dobrze mnie przyjęli, wkomponowali w zespół, ja również dobrze się czułem. Od początku szło całkiem nieźle, ale niestety coś nie wyszło. O trenerze Ulatowskim mogę mówić tylko dobre słowa. Nie udało się, spadliśmy z I ligi, ale to nie był tylko błąd szkoleniowca. Po prostu spadliśmy wszyscy.

Teraz, po czasie uważasz, że dało się uniknąć spadku do II ligi? Co się wydarzyło wiosną, że GKS jakby wyhamował, bo jesień nie była najgorsza w naszym wykonaniu.

Wiosną wszystko się zawaliło. Wygraliśmy tylko dwa mecze. Można też powiedzieć, że brakło szczęścia, bo w kilku spotkaniach na początku rundy, kiedy nasza gra się w miarę układała, my traciliśmy bramki w głupi sposób w końcówkach i gdyby nie to teraz bylibyśmy nie w II, a w I lidze. Mecz z Miedzią, Wigrami, Chrobrym, Pogonią Siedlce czy Zawiszą. To spotkania, w których mogliśmy spokojnie zdobyć więcej punktów, które dałyby nam utrzymanie.

Jak wyglądała przerwa między tymi dwoma sezonami? Byłeś przecież jednym z kluczowych piłkarzy. Wyróżniałeś się na boisku. Nie docierały do ciebie żadne oferty?

Były jakieś oferty, ale nic konkretnego. Miałem kontrakt z Bełchatowem i nie skupiałem się na tym, żeby gdzieś odejść. To jasne, że chciałbym spróbować pograć wyżej, w Ekstraklasie, ale miałem kontrakt i skupiony byłem na tym by pozostać w GKS.

Uznałeś więc, że zostaniesz w Bełchatowie, powalczycie o jak najszybszy powrót, ale niestety rzeczywistość napisała inny scenariusz. Kontuzja w meczu z Rakowem i kilkumiesięczna przerwa od gry. Co działo się w twojej głowie od razu po tym, jak dowiedziałeś się ile musisz pauzować?

Wylądowałem w szpitalu i kiedy doktor powiedział mi co się stało, nie docierało do mnie o co chodzi. Pierwszy raz tak poważna kontuzja. Byłem smutny trzy dni, ale potem doszło do mnie, że życie toczy się dalej i nie ma co gdybać. Trzeba robić swoje, pracować, by jak najszybciej wrócić do treningów. Chyba było dobrze, bo po pięciu miesiącach wróciłem na boisko, trenowałem, więc czekam już tylko na ten powrót, by wejść do gry na treningach i w sparingach. Chciałbym przede wszystkim podziękować doktorowi Bartłomiejowi Kacprzakowi oraz Orto Med Sport za fantastyczną opiekę, a także RehaSport i fizjoterapeucie Damianowi Zielińskiemu. Dzięki nim wróciłem do treningu już po pięciu miesiącach.

Dużo brakuje do powrotu na boisko?

Już normalnie trenuję. Wiadomo, że zawsze jest jakiś strach o nogę. Dawno nie byłem na boisku, nie kopałem piłki. Wszystko jednak idzie w kierunku, by od początku lutego, a może w połowie, zacząć normalnie funkcjonować.

Jak skomentujesz to, że jesteśmy kadrowo jedną z lepszych ekip w II lidze, a gramy bardzo chimerycznie.  Sądzisz, że to co dzieje się dookoła klubu i problemy finansowe, mają jakiś wpływ na to co dzieje się na boisku?

Na pewno jakiś wpływ to ma, bo jak ktoś nie dostaje pieniędzy, to też myśli o swojej przyszłości, o rodzinie. Jeśli pieniądze są na czas, to jest lepiej przede wszystkim pod względem atmosfery. Poza tym nie mieliśmy szczęścia. Graliśmy zazwyczaj dobrze w piłkę, ale przyjeżdżały do Bełchatowa słabsze drużyny i wygrywały. Mam nadzieję, że teraz to się zmieni, zaczniemy grać lepiej i wygrywać.

Trener Konwiński po twojej kontuzji podkreślał, że w GKS-ie nie ma już zawodnika, który potrafi wziąć ciężar gry na swoje barki. Czy myślisz, że gdyby nie twoja absencja, to GKS byłby wyżej w tabeli?

Ciężkie pytanie. Dobrze się czułem na boisku i dobrze byłem przygotowany do sezonu. Lubię tak grać w piłkę, często być przy niej, kiwać, czy też uderzyć. Z drugiej strony, aż tak nie osłabiłem drużyny, ponieważ mamy kilku chłopaków z przodu, którzy również mogliby coś zrobić indywidualnie w ofensywie. Po prostu nie szło całej drużynie. Teraz będziemy walczyć o to, aby być jak najwyżej w tabeli. Po cichutku mogę powiedzieć, że będziemy się starać powalczyć jeszcze o czwarte miejsce.

Mimo że krótko, to jak pracowało ci się z trenerem Andrzejem Konwińskim?

Dobrze. Z każdym trenerem mi się pracuje inaczej. Trener Ulatowski, trener Pawlak czy trener Konwiński mają inny warsztat, ale dobrze wspominam pracę trenera Konwińskiego.

Jak się czujesz po operacji i najcięższym okresie rehabilitacji?

Pierwsze dwa miesiące nie mogłem spać nocami z bólu. To była moja pierwsza poważna kontuzja, więc też nie wiedziałem jak zareagować. Musiałem trenować z tym bólem i z tym bólem żyć, ale ten okres już za mną, więc mogę trenować i cieszyć się ze zdrowia.

Kto z młodszych zawodników w klubie robi na tobie największe wrażenie i komu wróżysz świetlaną przyszłość?

Z młodszych zawodników to jest Marcina Ryszka, jest też Dawid Flaszka. Myślę, że oni się bardzo dobrze prezentują.

A z rezerw ktoś zwrócił twoją uwagę?

Mój brat (śmiech). Nie za bardzo się przyglądam, ale wiadomo, że jest tam wielu niezłych zawodników.

Jak oceniasz pierwsze dni pracy trenera Mariusza Pawlaka?

Na razie nie mogę ocenić, bo nie było mnie na treningach, ale rozmawiałem z trenerem i była to bardzo pozytywna rozmowa. Trener przedstawił plan i mam nadzieję, że ten plan wypali. Uważam, że będzie dobrze.

Kto twoim zdaniem ma największe szansę na awans w tym sezonie?

Wiadomo, że pierwsza trójka odskoczyła, ale w II lidze wszystko jest możliwe. Myślę, że jedynym pewniakiem do awansu jest Raków Częstochowa, może jeszcze Radomiak, w którym wszystko jest tak jak trzeba.

Czy masz zamiar zostać w GKS-ie i jako kluczowy zawodnik pomóc przywrócić dawny blask klubu?

Mam kontakt do końca czerwca, na razie żadnych rozmów nie było. Nie jest tak, że odchodzę. Skupiam się na tym żeby wypełnić kontrakt i pomóc GKS-owi w walce o jak najwyższe cele.