Eks-GieKaeSiacy. Co u nich słychać? Cz. 5

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Z powodu intensywnego nadrabiania II-ligowych zaległości, publikację piątej części „Eks-GieKaeSiaków” postanowiliśmy przesunąć o dwa dni. Nasz cykl trwa nadal, a dziś zaprezentujemy wam historię m.in. jednej z legend bełchatowskiego klubu, Chilijczyka z palestyńskim paszportem oraz filigranowego napastnika, który potrafił strzelić w jednym meczu dwie bramki „z niczego”, by w trzech kolejnych spotkaniach zmarnować sytuacje „jeden na jeden”. O kim mowa? Zapraszamy do lektury.

Joshua Kayode Balogun – urodzony w Nigerii, świetnie mówiący po Polsku 25-latek, reprezentował barwy aż dziewięciu klubów w naszym kraju! Wiosną 2010 roku, w wieku 17 lat przyjechał do Polski. Jego pierwszym klubem była trzecioligowa Concordia Piotrków Trybunalski. Kolejny sezon 2011/2012 spędził w Młodej Ekstraklasie GKS-u Bełchatów zaliczając 23 występy i zdobywając 9 goli. W pierwszej drużynie „Brunatnych” rozegrał jednak zaledwie jeden mecz. Było to przegrane spotkanie 1/16 Pucharu Polski z Podbeskidziem we wrześniu 2011 roku. Prawdziwie w seniorskiej piłce zadebiutował w Rakowie Częstochowa w II lidze. Był to udany debiut. Balogun przez cały sezon był podstawowym zawodnikiem, zaliczył 31 występów i strzelił 7 bramek. Dobra gra zaowocowała przenosinami do Bytowa, gdzie pod okiem trenera Walkusza wystąpił w 19 spotkaniach w sezonie 2012/2013. Zmiana trenera w Bytowie wiązała się ze zmianą klubu. Balogun wrócił do Rakowa, gdzie w sezonie 2014/2015 zagrał w 30 meczach, w tym także tych barażowych o I ligę. Ograniczenia w liczbie obcokrajowców spoza UE w drużynie z Częstochowy pozwoliły Nigeryjczykowi na awans o ligę wyżej. Z Rakowa w którym grał przed dwa sezony w II lidze do I-ligowego rozwoju Katowice Balogun odchodził z dorobkiem 61 spotkań i 10 goli. Gra jesienią 2015 r. w Rozwoju Katowice zakończyła się 14 występami i rozwiązaniem kontraktu za porozumieniem stron. W ten sposób zimą 2016 r. Balogun trafił do KKS-u Kalisz (III liga). Przez rok gry wystąpił w 28 meczach i zdobył 9 bramek. Był ważną postacią rozgrywek pucharowych, w których Kalisz zaszedł aż do 1/16 finału rozgrywek centralnych. Kay „Messi” – jak mówili o nim w Bełchatowie, przeniósł się z Kalisza do Pogoni Lębork, w której występował wiosną 2017 roku. Sezon 2017/18 rozpoczął już jednak jako piłkarz innego III-ligowca, Sokoła Kleczew, w którym jak na razie zaliczył 12 występów, zdobywając dwa gole. W minioną sobotę rozegrał całe spotkanie z liderem II grupy III ligi Świtem Skolwin (Szczecin).


fot. sokol.kleczew.pl

Łukasz Bocian – w wieku 18 lat trafił do Bełchatowa z Włókniarza Pabianice. Przez trzy lata występował w rozgrywkach Młodej Ekstraklasy, czekając na debiut w pierwszej drużynie „Brunatnych”. Szansę dostał dopiero w maju 2010 roku w spotkaniu z Arką Gdynia. Od tamtego momentu był w kręgu zainteresowań ówczesnego trenera Macieja Bartoszka, który dał mu szansę gry w 12-tu spotkaniach Ekstraklasy (sezon 2010/11). W tamtym sezonie Bocian strzelił nawet gola w pamiętnym „Gang-bangu” z Cracovią. Ostatnim meczem, który rozegrał w barwach „Biało-zielono-czarnych” było spotkanie 1/16 Pucharu Polski z Podbeskidziem pod koniec września 2011 roku. Później – rozpoczynający swoją pracę jako szkoleniowiec GKS – trener Kamil Kiereś nie widział już dla Bociana miejsca w swojej drużynie i defensywny pomocnik musiał poszukać nowego klubu. Znalazł go w Stróżach, gdzie w barwach tamtejszego Kolejarza rozegrał trzy kolejne sezony na poziomie I ligi. 57 występów i trzy bramki spowodowały, że nawet po rozpadzie klubu ze Stróży, Bocian znalazł uznanie w oczach szefów innego I-ligowca GKS-u Tychy, gdzie ściągnął go były trener Kolejarza, Przemysław Cecherz w lipcu 2014 roku. W Tychach występował przez 1,5 roku. W meczu kontrolnym tyskiej drużyny z Sokołem Aleksandrów Łódzki w styczniu 2016 r. zerwał ścięgno Achillesa i przez następny rok był wyłączony z gry. Na domiar złego, w międzyczasie Bocianowi skończyła się umowa z GKS Tychy i 29-latek został bez pracy. Po żmudnym procesie rehabilitacji i powrocie do pełni sił, pomocną dłoń w kierunku piłkarza wyciągnęła III-ligowa Lechia Tomaszów Mazowiecki, w której Pabianiczanin występuje od początku 2017 roku. W obecnym sezonie klub z ponad 90-letnią historią walczy o awans na szczebel centralny, a Bocian jest ważnym ogniwem drużyny. Do tej pory rozegrał 12 spotkań, w których ujrzał dwie żółte kartki. Ostatnią otrzymał w miniony weekend w przegranym 2:3 wyjazdowym spotkaniu z Victorią Sulejówek.

Paweł Buzała – piłkarz, który wielokrotnie doprowadzał kibiców GKS-u do szału, przez marnowane na potęgę dogodne sytuacje podbramkowe. Filigranowy napastnik przyszedł do Bełchatowa z Lechii Gdańsk w lutym 2011 roku. Początek miał trudny, ponieważ w rundzie wiosennej zaliczył ledwie 46 minut, na które złożyły się cztery spotkania. Dopiero od sezonu 2011/12 zaczął regularnie występować. W jedenastu jesiennych meczach, w których wystąpił, strzelił cztery bramki. Wiosną dołożył jeszcze jednego gola w dziewięciu kolejkach, co dało mu miano najlepszego strzelca (zaraz za Nowakiem i obok Żewłakowa) w drużynie. Kolejna runda była trudna dla GKS-u, który jesienią wygrał zaledwie jedno spotkanie, trzy zremisował i doznał aż dziesięciu porażek. „Buzi” na tym tle wypadł całkiem przyzwoicie i w jedenastu meczach ustrzelił trzy gole. Tuż po zakończeniu rundy w drużynie doszło do rewolucji i jednym z zawodników, którzy opuszczali Sportową 3 był właśnie Buzała. Rozwiązał swój kontrakt za porozumieniem stron i wrócił do Gdańska. Następne 1,5 roku spędził w Lechii, ale ostatnie miesiące kontraktu z „Biało-zielonymi” spędził grając w trzecioligowych rezerwach. W czerwcu 2014 r. rozwiązał umowę z Lechią i związał się z Górnikiem Łęczna, z którego po rundzie jesiennej został wypożyczony do I-ligowej Bytovii. Po powrocie z wypożyczenia okazało się, że w Łęcznej nie miał szans na występy w Ekstraklasie i pozostała mu jedynie gra w IV-ligowych rezerwach. Zdecydował się odejść z Łęcznej by regularnie grać i trafił do… III-ligowej Lublinianki. Tam miał pomóc w utrzymaniu klubu w lidze, ale nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Rozegrał 11 spotkań i ani razu nie trafił do bramki rywali. Lublinianka spadła do IV ligi, a Buzała na skutek kontuzji odszedł z Lublina i przedwcześnie zakończył karierę. Od marca 2017 r. wraz z innym byłym piłkarzem Lechii Gdańsk, Karolem Piątkiem prowadzi zajęcia z młodymi adeptami w Akademii Piłkarskiej Karola Piątka oraz w GOSRiT Luzino.

Václav Cverna – Czeski wieżowiec, którego pierwszym zagranicznym klubem był… GKS Bełchatów. Środkowy obrońca trafił na Sportową w lipcu 2015 r. i był pierwszym zawodnikiem, który oficjalnie zasilił GKS przed rozpoczynającym się sezonem 2015/16. Sparingi pokazały, że Václav jest nie tylko zwykłym obrońcą, ale ojcem defensywy – podkreślał na łamach prasy trener Rafał  Ulatowski. Mierzący 192 cm wzrostu defensor rozegrał w sumie 27 spotkań na poziomie I ligi, w których zdobył trzy bramki. Niestety nie zapobiegł degradacji klubu do II ligi. Po roku pobytu w Bełchatowie, rozwiązał umowę z klubem na zasadzie porozumienia stron, choć zarząd GKS przedstawił mu propozycję nowego kontraktu. Kilka dni później został piłkarzem pierwszoligowych Wigier Suwałki. Tam również regularnie pojawiał się na boisku, będąc mocnym punktem „Biało-niebieskich”. Rozegrał w sumie 28 meczów i po zakończonym sezonie 2016/17 zdecydował się opuścić Suwałki. 21 czerwca br. został piłkarzem Odry Opole, która jest obecnie rewelacją rozgrywek, plasując się w ścisłej czołówce I ligi. Czech do tej pory wystąpił w 9 meczach swojej nowej drużyny, a w miniony weekend zaliczył pełne 90 minut w spotkaniu z Podbeskidziem Bielsko Biała.


fot. Mirosław Szozda/odraopole.pl

Rafał Kosznik – wychowanek Kaszubii Kościerzyna występował w GKS w rundzie wiosennej sezonu 2012/13. Na piętnaście ligowych kolejek opuścił zaledwie jedno spotkanie (z powodu żółtych kartek), zaliczając w pozostałych maksymalną liczbę minut (1260)! Był filarem defensywy i pomimo spadku „Brunatnych” z Ekstraklasy, nie brakowało chętnych na zatrudnienie go w innych klubach. Kosznik ani myślał więc zostawać w Bełchatowie, pomimo iż Izba do spraw Rozwiązywania Sporów Sportowych PZPN rozstrzygnęła sprawę kontraktu Rafała Kosznika z GKS na korzyść naszego klubu, obrońca ostatecznie znalazł się w Zabrzu, gdzie pod okiem obecnego selekcjonera Adama Nawałki rozwinął skrzydła i rozegrał cztery kolejne sezony dla Górnika. W wieku 30-tu lat dostał sensacyjne powołanie do reprezentacji Polski (w debiucie selekcjonerskim Nawałki) i zagrał na lewej obronie w towarzyskim meczu ze Słowacją we Wrocławiu. Dzisiaj po blisko czterech latach od jedynego występu Kosznika z orzełkiem na piersi, lewy obrońca występuje na boiskach I ligi, przywdziewając koszulkę innego Górnika – tego z Łęcznej. Na Lubelszczyznę trafił pod koniec lipca br. i pomimo iż najlepsze sportowe lata ma już pewnie za sobą, nadal prezentuje solidny ligowy poziom. W bieżących rozgrywkach – podobnie jak swego czasu w GKS – z powodu kartek, opuścił do tej pory jedno spotkanie Górnika, zaliczając w pozostałych pełne 90 minut.

Maciej Mysiak – rosły obrońca pojawił się w Bełchatowie wiosną 2011 r. Od początku znalazł uznanie w oczach trenera Macieja Bartoszka i grał bardzo regularnie. W kolejnym sezonie 2011/12, po zmianie na stanowisku szkoleniowca bywało z tym już różnie. Jesienią wystąpił w 9 meczach Ekstraklasy, strzelając pamiętnego gola w ostatniej minucie, dającego remis z Koroną. W przerwie zimowej opuścił GKS, rozwiązując umowę z klubem na zasadzie porozumienia stron. Zakotwiczył w I-ligowej Warcie Poznań, w której spędził rok. Później była Flota Świnoujście, Limanovia Limanowa, Znicz Pruszków, a od tego sezonu III-ligowa Elana Toruń, w której występuje z innym eks-giekaesiakiem, Arturem Lenartowskim, którego opisywaliśmy w 2. części naszego cyklu. 33-latek został nawet kapitanem Elany i przez dziewięć pierwszych kolejek występował od pierwszej do ostatniej minuty. Wszystko zmieniło się na początku miesiąca i Mysiak został przez trenera Rafał Góraka odsunięty od składu w meczu z rezerwami Pogoni Szczecin. Taki stan utrzymuje się do tej pory. W minionej kolejce zabrakło go w składzie na mecz wyjazdowy z Górnikiem Konin.

Alexis Norambuena – urodzony w Santiago de Chile, siedmiokrotny reprezentant Palestyny przyszedł do Bełchatowa wiosną 2014 r., po pięciu latach spędzonych w Jagiellonii. W biało-zielono-czarnych barwach wywalczył awans do Ekstraklasy, będąc istotnym ogniwem drużyny. W Ekstraklasie z uwagi na urazy wystąpił zaledwie w sześciu meczach rundy jesiennej. Wiosną 2015 r. nie zagrał ani minuty. 30 czerwca 2015 r. defensorowi skończyła się umowa z GKS i klub po spadku do I ligi postanowił jej nie przedłużać. Norambuena próbował zaczepić się w Zagłębiu Sosnowiec, ale po kilku meczach kontrolnych mu podziękowano. Od stycznia 2016 r. występował w II-ligowym chilijskim klubie Deportes La Serena, a obecnie reprezentuje barwy innego chilijskiego klubu CD Melipilla.

Robert Pisarczuk – drugi obok Rafała Kosznika zawodnik Górnika Łęczna w naszym dzisiejszym zestawieniu. „Pisar” trafił do Bełchatowa w lipcu 2016 r. i przez większą część sezonu 2016/17 był podstawowym graczem „Brunatnych”. Zadziorny, lecz bardzo sympatyczny zawodnik rozegrał w barwach GKS-u 30 meczów ligowych, w który został ukarany aż ośmioma żółtymi kartkami. Zdobył jednego gola. Decyzją sztabu szkoleniowego musiał się jednak pożegnać z Bełchatowem, gdyż nie znalazł się w koncepcji trenera Pawlaka na nowy sezon. Rozstanie z GKS wyszło jednak Robertowi na dobre, ponieważ z II ligi trafił do spadkowicza z Ekstraklasy Górnika Łęczna. Cieszę się, że dostałem szansę w Górniku. Wizja zespołu przedstawiona przez trenera Kafarskiego była bardzo przekonująca – mówił na łamach „Kuriera Lubelskiego” zaraz po podpisaniu kontraktu z I-ligowcem. W Łęcznej zagrał do tej pory w siedmiu ligowych potyczkach, choć z pewnością liczba ta byłaby większa, gdyby nie uraz stawu skokowego, który wykluczył prawego obrońcą z gry na pięć tygodni. Pisarczuk wrócił już jednak do zdrowia i od razu wskoczył do podstawowego składu Górnika. W sobotę rozegrał 84 minuty w wyjazdowym meczu z Miedzią, zakończonym bezbramkowym remisem.

Łukasz Sapela – legenda bełchatowskiego klubu. Bramkarz, który na stałe wpisał się w kroniki historyczne polskiej Ekstraklasy. 35-letni golkiper nie wyjmował piłki z siatki przez siedem kolejnych spotkań sezonu 2009/10. Łącznie przez 752 minuty był niepokonany. Sposób na niego znalazł dopiero Maciej Iwański z Legii Warszawa. Ponad 13 i pół godziny bez puszczonej bramki dało Sapeli czwarte miejsce w klasyfikacji wszech czasów! Golkiperowi z Bełchatowa zabrakło jedynie ośmiu minut do podium, na którego ostatnim stopniu znajduje się Władysław Grotyński, bramkarz Legii sprzed ponad 40 lat. W Bełchatowie występował nieprzerwanie przez 12 sezonów, zaliczając 137 meczów na poziomie Ekstraklasy. Wiosną 2012 r. usłyszał zarzut korupcyjny i klub rozwiązał z nim kontrakt. W lipcu 2012 r. wyjechał za granicę i przez dwa sezony reprezentował barwy azerskiego klubu Rəvan Baku. Po powrocie do Polski w 2014 r., grał w I-ligowej Olimpii Grudziądz, Flocie Świnoujście oraz Zawiszy Bydgoszcz. W czerwcu 2016 r. podpisał kontrakt z Miedzią Legnica, w której występuje do tej pory, będąc najczęściej dublerem Pawła Kapsy, z którym co prawda do tej pory przegrywał rywalizację o miejsce w bramce „Miedzianki”, ale od dwóch kolejek to właśnie wychowanek GKS-u wychodzi w pierwszym składzie. Co więcej, w tych dwóch spotkaniach (z Olimpią Grudziądz i Górnikiem Łęczna) nie puścił bramki.


fot. miedzlegnica.eu

Piotr Witasik – sporo było spekulacji; raz pisano, że odejdzie, raz że przedłuży kontrakt. Ostatecznie wychowanek GKS pożegnał się ze swoim macierzystym klubem i na początku lipca br. podpisał dwuletni kontrakt z Siarką Tarnobrzeg. 24-latek od początku jest podstawowym graczem ekipy trenera Włodzimierza Gąsiora. Wystąpił we wszystkich dotychczasowych meczach od pierwszej minuty, zdobył nawet bramkę w meczu z Błękitnymi Stargard. W ostatniej kolejce przyczynił się do zwycięstwa Siarki w Pruszkowie 3:1.

Bartosz Żurek – z młodym pomocnikiem wiązano (nie tylko w GKS) spore nadzieje. W Bełchatowie miał zbierać doświadczenie, ogrywać się w Ekstraklasie. Przyszedł w przerwie zimowej burzliwego sezonu 2012/13 z młodej drużyny Legii Warszawa. W GKS zadebiutował już w pierwszym meczu z Wisłą Kraków, ale tylko w jednym spotkaniu zaliczył pełne 90 minut. Jego przygoda zakończyła się na dziesięciu grach i powrocie z wypożyczenia. Drugim przystankiem młodego piłkarza była Cracovia (sezon 2013/14), ale tam dostał raptem 31 minut w pucharowym meczu ze Stal Stalową Wolą. Po roku wrócił do Legii, z której został ponownie wypożyczony. Tym razem do Znicza Pruszków, w którym wreszcie zaczął występować. Wiosną 2015 r. zagrał w dziewięciu meczach II ligi i dwóch Pucharu Polski, strzelił jedną bramkę. Następnie przez pół roku nie miał przynależności klubowej. Dopiero wiosną 2016 r. załapał się w III-ligowej Elanie Toruń, w której był zawsze podstawowym zawodnikiem. 12 występów i 4 gole zaowocowały podpisaniem kontraktu z grającą szczebel wyżej Puszczą Niepołomice, w której z powodzeniem gra do dzisiaj. W poprzednim sezonie wywalczył z „Żubrami” awans na zaplecze Ekstraklasy, notując 29 występów i zdobywając 6 bramek. W I lidze radzi sobie całkiem przyzwoicie, co obrazują liczby – 10 meczów i 1 gol. W niedzielę zagrał 74 minuty w wygranym meczu z Olimpią Grudziądz (2:1).