Zwycięstwo, które daje oddech! Lider przegrywa w Bełchatowie

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Taki GKS Bełchatów chciałoby się oglądać zawsze! W strugach ulewnego deszczu przyszło się mierzyć „Brunatnym” z liderującym zespołem Jastrzębia. Po ostatnich słabszych występach, dziś ekipa trenera Derbina pokazała charakter. Cała drużyna walczyła od pierwszej do ostatniej minuty i chwilami trudno było uwierzyć, że oba zespoły dzieli w tabeli różnica dziewiętnastu punktów! Do przerwy dwa ciosy zadane przez Bartłomieja Bartosiaka i Émila Thiakane spowodowały, że goście długo nie mogli znaleźć sposobu na sforsowanie szczelnej obrony bełchatowian. Dopiero w końcówce strzał Dominika Szczęcha – po rykoszecie Marcina Grolika – zaskoczył świetnie dziś broniącego Pawła Lenarcika. Na więcej gości w tym meczu nie było już stać. Dzięki tej wygranej nasza drużyna może odetchnąć z ulgą i ze spokojem oczekiwać na finisz ligi.

Początek spotkania to nieśmiałe badanie przeciwnika, z zabezpieczeniem swoich tyłów. Sygnał do odważniejszych ataków dał w 6. minucie dzisiejszy kapitan „Brunatnych” Bartłomiej Bartosiak strzałem z 25 metrów, który przeszedł tuż nad poprzeczką bramki Grzegorza Drazika. W odpowiedzi goście, a konkretnie Farid Ali po raz pierwszy zmusili Pawła Lenarcika do interwencji po strzale z rzutu wolnego. W 16. minucie z lewej strony mocno zacentrował Marcin Ryszka, piłka trafiła do Marcina Garucha, który zgrał ją Bartosiakowi, a ten po przyjęciu futbolówki natychmiastowo się odwrócił i z szóstego metra wepchnął ją do siatki. 1:0 dla gospodarzy! Kilka minut później z prawej strony dośrodkowywał „Gary”, a uderzenie głową Dawida Flaszki wylądowało w rękach bramkarza jastrzębian. Było to ostrzeżenie dla lidera. W 31. minucie „Brunatni” nie mieli już litości! Kapitalną akcję Sierczyński – Flaszka, ten drugi zakończył idealnym zagraniem na piąty metr do pozostawionego bez opieki Émila Thiakane, który z zimną krwią doprowadził do eksplozji radości na trybunach. 2:0 po pół godzinie gry! Był to popis gry podopiecznych Artura Derbina. Goście z Jastrzębia długo po golu Senegalczyka nie mogli dojść do siebie. Rzucili się do odrabiania strat, ale największe zagrożenie dla naszej bramki powstało po „główce”… Marcina Sierczyńskiego, który chcąc wybić dośrodkowaną z lewej strony piłkę, trafił nią w spojenie słupka z poprzeczką.

Druga odsłona – zgodnie z przewidywaniami – rozpoczęła się od huraganowych ataków gości. W 52. minucie na indywidualną akcję zdecydował się Wojciech Caniboł, ale jego uderzenie Lenarcik sparował na rzut rożny. Trzy minuty później nasz bramkarz tylko w sobie znany sposób, kapitalnie „wyjął główkę” Bartosza Jaroszka, pewnie zmierzającą do bramki. Jeszcze w tej samej akcji Marcin Grolik wybił piłkę sprzed linii bramkowej. Napór lidera trwał, ale bełchatowianom udało się go przetrwać. Co więcej, miejscowi sami zaczęli groźnie kontratakować. W 65. minucie po faulu na Garuchu, arbiter odgwizdał rzut wolny, po którym do sporego wysiłku golkipera gości zmusił Mariusz Magiera. Cztery minuty później mocne dośrodkowanie Thiakane z lewej strony na głowę Bartosiaka, omal nie zakończyło się skutecznym strzałem. Zabrakło kilku centymetrów. W tym okresie dało się zauważyć bezsilność drużyny gości, która nie mogąc nadążyć za szybkimi kontrami „Brunatnych”, często przerywała je faulami. W 80. minucie prostopadłe podanie Patryka Janasika do wychodzącego na czystą pozycję Bartosiaka, zakończyło się celnym strzałem tego ostatniego, ale pomimo iż piłka znalazła się w siatce, sędzia odgwizdał pozycję spaloną. Na pięć minut przed końcem, na centrostrzał w „szesnastkę” gospodarzy zdecydował się wprowadzony dziesięć minut wcześniej na plac gry Dominik Szczęch. Piłka niefortunnie odbiła się od Marcina Grolika, myląc bezradnego w tej sytuacji Pawła Lenarcika. Jastrzębie złapało kontakt! Zaczęło się robić nerwowo. Goście rzucili się do rozpaczliwych ataków, ale to „Brunatni” mogli postawić kropkę nad „i”. Najpierw z podobnego miejsca z wolnego mierzył Magiera, ale piłka trafiła w mur, a w czwartej minucie doliczonego czasu gry Marcin Garuch idealnie wyszedł w tempo po podaniu Flaszki, popędził sam na bramkę Drazika i zamiast dobić gości, przeniósł piłkę nad poprzeczą! Chwilę później zakotłowało się w polu karnym bełchatowian, ale żółto-czarni nie zdołali już pokonać Lenarcika. Po następnym wykopie piłki, arbiter zagwizdał po raz ostatni, dzięki czemu drużyna GKS-u Bełchatów znów mogła zaśpiewać: „Tak się bawi i wygrywa GKS!”.

Sukces cieszy tym bardziej, że na to domowe zwycięstwo giekaesiacy czekali od 31 marca, kiedy to pokonali w tym samym stosunku zespół Znicza Pruszków. Po ostatnich niepowodzeniach, radość całej ekipy „Brunatnych” była zrozumiała i co najważniejsze, w pełni zasłużona, ponieważ dziś GKS Bełchatów był lepszą drużyną od lidera z Jastrzębia. Brawo!

GKS Bełchatów – GKS 1962 Jastrzębie 2:1 (2:0)
Bramki: Bartłomiej Bartosiak 16, Émile Thiakane 31 – Dominik Szczęch 85

GKS Bełchatów: Paweł Lenarcik – Marcin Sierczyński, Marcin Grolik, Mariusz Magiera, Marcin Ryszka – Marcin Garuch, Patryk Janasik, Łukasz Pietroń, Dawid Flaszka, Émile Thiakane – Bartłomiej Bartosiak (90. Mikołaj Bociek)

GKS Jastrzębie: Grzegorz Drazik – Kacper Kawula (85. Oskar Mazurkiewicz), Piotr Pacholski, Kamil Szymura, Dominik Kulawiak (75. Ville Salmikivi) – Bartosz Semeniuk, Wojciech Caniboł (74. Dominik Szczęch), Bartosz Jaroszek, Farid Ali, Kamil Jadach – Daniel Szczepan

Żółte kartki: Pietroń, Sierczyński, Garuch, Thiakane – Jaroszek, Ali, Kawula, Jadach, Szczepan
Sędzia: Paweł Kukla (Kraków)
Widzów: 905