„Dyrygent defensywy” i cała obrona na plus, a potem długo nic. Noty za remis z Resovią

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Poza szczelną obroną i zdobytym punktem, niewiele możemy znaleźć pozytywów po wczorajszym remisie GKS-u w Rzeszowie. Jeżeli ktoś rzeczywiście zapunktował, to jedynie blok defensywny, który w siódmym meczu sezonu (co stanowi aż 50%), nie dał się rywalom zaskoczyć. Szkoda straconej szansy na zwycięstwo, zwłaszcza, że przez niemal całą drugą połowę „Brunatni” grali w przewadze jednego zawodnika. W przodzie zabrakło jednak ryzyka, dlatego wystawianie ocen za ten mecz nie należało do przyjemności. Poznajcie je.

Oceny przyznawane są w skali od 1 (najgorsza) do 10 (najlepsza):

Paweł Lenarcik6 – po raz siódmy w tym sezonie zachował czyste konto, choć trzeba przyznać, że zbyt dużo pracy nie miał. Pierwszą poważną interwencję zanotował w 22. minucie, po strzale Bartłomieja Buczka. W drugiej połowie odbił kąśliwy strzał z rzutu wolnego Radosława Adamskiego, zaś w przedłużonym czasie gry uratował swój zespół przed utratą gola po indywidualnej akcji i uderzeniu Kamila Antonika. Przez cały mecz „czytał” grę na przedpolu i pewnie wyłapywał wszelkie dośrodkowania gospodarzy, choć przez większą część meczu bronił „pod słońce”.

Marcin Sierczyński6 – właściwie od początku sezonu jego znakiem rozpoznawczym stało się podłączanie do akcji ofensywnych GKS-u. Kilkakrotnie próbował też dalekimi przerzutami „uruchomić” Bartosza Biela, jednak w tych zagraniach brakowało precyzji. Dobra gra w odbiorze i niezły przegląd pola.

Damian Michalski5 – zadania defensywne wykonywał poprawnie. Raz nawet miał okazję oddać strzał po stałym fragmencie gry. Zagrał ambitnie, walczył i generalnie poza sytuacją z przedłużonego czasu gry, kiedy to dał się sprowokować Bartłomiejowi Buczkowi, za co otrzymał żółtą kartkę, nie można mieć do młodego stopera żadnych pretensji.

Marcin Grolik7 – „dyrygent defensywy”, „ściana nie do przejścia” – długo by tak można komplementować Marcina za jego występ w Rzeszowie. Skutecznie walczył o górne piłki, nie dając napastnikom gospodarzy wielu szans na jej przechwycenie. W 27. minucie „po profesorsku” zapobiegł groźnej kontrze Resovii, odbierając prostopadłą piłkę zagraną do Buczka, a później też do Przemysława Pyrdka. Tylko raz dał się wyprzedzić napastnikowi miejscowych, przez co musiał ratować się faulem, za który został ukarany czwartą w tym sezonie żółtą kartką. Dlatego najbliższy mecz obejrzy z perspektywy kibica. A szkoda, bo trudno sobie dzisiaj wyobrazić obronę GKS-u bez tak doświadczonego piłkarza.

Mikołaj Grzelak5 – swoje podstawowe zadania defensywne wykonywał bez zarzutów. Na pewno nie ustrzegł się drobnych błędów, ale mimo wszystko był częścią bloku obronnego, który trzymał Resovię na dystans. W grze do przodu „Mikiego” właściwie nie było, a jeśli już próbował, niewiele korzyści to przynosiło. W pierwszej połowie tylko raz podłączył się do akcji oskrzydlającej.

Mikołaj Bociek 5 – zaczął obiecująco, był pod grą i bardzo chciał wykorzystać szansę, jaką dostał od trenera. Waleczny i nieustępliwy, potrafiący zablokować rywala w polu karnym, a zarazem wyprowadzić szybki kontratak. Agresywny w odbiorze, za co w 79. minucie ukarany został żółtą kartką. Jednak z każdą minutą wyraźnie gasł. Zmieniony w końcówce przez Patryka Rachwała.

Marcin Ryszka2 – to nie był jego mecz. Grał chaotycznie, miał wiele niedokładnych podań, a obrazem jego słabszej dyspozycji było zagranie „za plecy” do Mularczyka w 57. minucie, kiedy to GKS mógł wyjść z kontratakiem. To wszystko rzutuje na ocenę jego gry w tym spotkaniu. Ponadto w 36. minucie otrzymał głupią żółtą kartkę po tym, jak po gwizdku sędziego odrzucił piłkę po faulu w środku boiska. W tym meczu zdecydowanie nie był sobą.

Bartosz Biel 4 – niczym szczególnym się nie wyróżnił. Nie zachwycił, ale też nie zaliczył żadnej bolesnej wpadki. Jego próby strzałów były blokowane lub niecelne. W protokole meczowym zapisał się za to żółtą kartką, którą otrzymał w 51. minucie spotkania. Tuż przed zakończeniem meczu zmieniony przez Mateusza Szymorka.

Émile Thiakane 4 – rywale od początku spotkania się z nim nie patyczkowali. Senegalczyk już w pierwszej połowie dwukrotnie leżał na boisku i to jakby odebrało mu ochotę do walki. Dwukrotnie decydował się na strzały z dystansu, jednak trafiał „Panu Bogu w okno”. Przeprowadził jednak dwie groźne akcje oskrzydlające, po których „zapachniało” golem. Najpierw w 11. minucie urwał się lewą stroną, miękko zagrywając piłkę w pole karne. Niestety Mularczykowi zabrakło centymetrów. Z kolei w 86. minucie doskonale wrzucił piłkę tzw. „rogalem”, ale Bartosiak był na minimalnym spalonym.

Bartłomiej Bartosiak3 – tak naprawdę miał tylko jedną okazję strzelecką po zagraniu Mularczyka, ale był wtedy przez obrońcę spychany do boku i jego strzał nie mógł zaskoczyć Wojciecha Daniela. Zbyt często dawał się łapać na spalone. Starał się robić nieco wiatru z przodu, lecz nie przekładało się to na okazje podbramkowe. Mając ciąg na bramkę i zmysł do kreowania akcji ofensywnych, niestety w tym meczu zbyt rzadko to prezentował.

Patryk Mularczyk3 – na pewno nie można odmówić mu ambicji, choć w kluczowych momentach brakowało piłkarskiej jakości. W pierwszym kwadransie próbował zaskoczyć bramkarza Resovii strzałem z dystansu, ale uczynił to mało precyzyjnie. W drugiej połowie miał fajne prostopadłe podanie do Bartosiaka, które w ostatniej chwili przechwycił jeden z obrońców. Summa summarum nie rozwinął swoich skrzydeł i w ogóle nie przypominał zawodnika, który błyszczał w pierwszych meczach sezonu. Kwadrans przed końcem opuścił plac gry na rzecz Adama Setli.

Z ławki rezerwowych weszli:

Adam Setla, Patryk Rachwał i Mateusz Szymorek grali zbyt krótko by ich oceniać.