Waleczni lecz nieskuteczni. Noty „Brunatnych” po porażce w Grudziądzu

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Na pomeczowej konferencji prasowej trener Artur Derbin powiedział: „Wykonaliśmy tytaniczną pracę, zostawiliśmy tutaj mnóstwo serca, mnóstwo charakteru, niestety ta praca nie została nam dziś wynagrodzona”. I trudno się ze szkoleniowcem GKS-u nie zgodzić, wszak nawet w sytuacji utraty gola, „Brunatni” nie spuścili głów i dzielnie walczyli o zmianę wyniku. GKS złapał rywala i do końca atakował. Zabrakło trochę szczęścia, nieco więcej precyzji, a może po prostu odrobiny animuszu (zwłaszcza w pierwszym okresie gry), aby wynik był dla nas korzystny. Olimpia zwyciężyła, ale górnicy opuszczali murawę z podniesionymi głowami. I choć do Bełchatowa wrócili bez punktów, ich ambitną walkę braliśmy pod uwagę przy wystawianiu ocen.

Oceny przyznawane są w skali od 1 (najgorszy) do 10 (najlepszy):

Paweł Lenarcik4 – przy straconej bramce był bez szans. Próbował ratować sytuację wyjściem do Germána Ruiza, ale hiszpański pomocnik znalazł sposób na skierowanie piłki do siatki. To był pierwszy prawdziwy test naszego bramkarza w tym meczu, ponieważ wcześniej miejscowi nie oddali celnego strzału na bramkę GKS-u. Uderzenie Konrada Handzlika z 54. minuty obronił już bez problemu. Oczywiście przy dośrodkowaniach i wyprowadzeniu piłki, był bezbłędny. Dobrze czytał grę, jak chociażby w 67. minucie, kiedy wychodząc z bramki, przeciął podanie do którego startował już Przemysław Kita. Poza tym właściwie bezrobotny.

Marcin Sierczyński6 – aktywny i nieustępliwy. Dużo widział, czego przykładem może być sytuacja z 67. minuty, kiedy to posłał długie podanie do Thiakane, którego Senegalczyk o mało nie zakończył golem. W końcówce mocno wspierał naszą ofensywę, urywając się Tiago Alvesowi, który musiał ratować się faulem, za co został ukarany żółtą kartką. Chwilę później posłał dokładną piłkę w pole karne, ale Mularczykowi zabrakło centymetrów by celniej przymierzyć.

Marcin Grolik4 – nie ma co ukrywać, jego prosty błąd zadecydował o końcowym wyniku. Chwilę po rozpoczęciu drugiej połowy zupełnie się pogubił, nieczysto trafiając w piłkę i mimo próby ratowania sytuacji przez Pawła Lenarcika, Olimpia objęła prowadzenie. Chwilami był jakby rozkojarzony, czego przykładem już w 2. minucie meczu było niecelne zagranie do Sierczyńskiego, uniemożliwiające wyjście z akcją oskrzydlającą. Niemniej oddać mu trzeba, że z dużym impetem walczył w pojedynkach główkowych, które najczęściej wygrywał. Po stracie bramki, bardzo chciał pomóc kolegom w doprowadzeniu do wyrównania. Niestety bez rezultatów.

Mariusz Magiera6 – już w 4. minucie dobrze odczytał zamiary Agwana Papikjana, blokując jego silne uderzenie na naszą bramkę. Wespół z kolegami z obrony, niemalże wyłączył z gry najskuteczniejszego strzelca miejscowych, Przemysława Kitę. Zbierał sporo wrzutek kierowanych w naszą „szesnastkę”. Momentami brakowało mu precyzji przy dośrodkowaniach ze stałych fragmentów gry, których zwłaszcza w drugiej połowie GKS miał szereg. Summa summarum swoje boiskowe obowiązki wypełnił właściwie.

Mikołaj Grzelak5 – od samego początku musiał się sporo nabiegać za dynamicznym Papikjanem. Podobnie jak w ostatnim meczu z Górnikiem, często podłączał się do akcji oskrzydlających i jako pierwszy w drużynie oddał strzał na bramkę Olimpii. Waleczny, nie odstawiał nogi w pojedynkach stykowych. W końcówce raz jeszcze próbował uderzać z dystansu, ale przy asyście jednego z obrońców Olimpii, nieznacznie się pomylił.

Marcin Ryszka6 – ofiarnie walczył o piłkę (nie tylko) w środku boiska. W 33. minucie zdjął z nogi Ziętarskiego idealnie zagraną piłkę, do której rywal składał się na ósmym metrze. Zdecydowanie częściej od Czajkowskiego brał na siebie odpowiedzialność w rozprowadzaniu piłki do przodu. Znakomicie wyłożył piłkę Bartosiakowi w 41. minucie, kończąc składną akcję całego zespołu. Po zmianie stron sam zdecydował się na uderzenie z dystansu, które nieznacznie przeleciało nad bramką Olimpii.

Paweł Czajkowski4 – ze swoich zadań wywiązał się z nieźle, choć nie perfekcyjnie. Momentami miało się wrażenie, jakby Pawłowi brakowało odrobiny odwagi w podejmowaniu nieszablonowych decyzji, np. przy strzałach z dystansu. Tak było chociażby w 50. minucie, kiedy otrzymał idealnie wyłożoną piłkę przez Bartłomieja Bartosiaka, jednak nie zdecydował się uderzać, choć był na czystej pozycji, nie atakowany przez nikogo. Dopiero w ostatnich minutach podjął próbę, zakończoną pudłem.

Bartosz Biel4 – jak zawsze bardzo ruchliwy. W 24. minucie wypracował sobie pozycję strzelecką, ale jego uderzenie z lewej nogi poszybowało daleko od bramki. Toczył stykowe pojedynki z wyższym od siebie Patrykiem Frycem, na całej długości boiska. Dwa razy próbował się wstrzelić w bramkę, ale za każdym razem był blokowany. Po jego przejęciu w środku pola, Marcin Ryszka doszedł do strzału. Zaś po faulu na nim Robert Ziętarski obejrzał żółtą kartkę. Ostatnim akcentem „Bielika” w niedzielnym meczu było ładne wyłożenie piłki Grzelakowi w 85. minucie. W końcówce zmieniony przez debiutującego w barwach GKS-u Golańskiego.

Émile Thiakane 6 – w ofensywnym kwartecie „Brunatnych” prezentował się najlepiej. Gdyby nie kiks z 79. minuty po wyłożeniu piłki przez Mularczyka, kończyłby mecz z najwyższą notą w zespole. Dawno nie dryblował z taką łatwością, mijając rywali raz po raz (może z wyjątkiem znającego smak Ekstraklasy, Damiana Ciechanowskiego). Szybki, dynamiczny, często obsługiwał kolegów swoimi centrami. Sam również decydował się na strzały, jak chociażby w 38. minucie, kiedy po przyjęciu piłki na klatkę piersiową, z powietrza huknął nad poprzeczką. Przez większą część meczu był motorem napędowym akcji ofensywnych GKS-u. W 67. minucie wykorzystał swoją szybkość, ale piłkę zmierzającą po jego strzale pod poprzeczkę, bramkarz Olimpii sparował na rzut rożny. Minusem piąta żółta kartka w tym sezonie, po faulu w środku na Macieju Konie.

Patryk Mularczyk5 – w pierwszej połowie nieco przygaszony, w drugiej momentami nawet błyszczał. W 38. minucie posłał kilkudziesięciometrowego krosa do Thiakane, który minimalnie chybił. Po zmianie stron cały czas był pod grą, wiele rzeczy mu wychodziło, nawet tych trudniejszych. Ale co najistotniejsze – nie przekładało się to na konkrety. W 75. minucie niewiele brakowało by piłka po jego strzale głową zaskoczyła Wojciecha Muzyka. Chwilę później wyłożył futbolówkę Thiakane, ale Senegalczyk trafił w nią nieczysto.

Bartłomiej Bartosiak5 – swoją obecność zaznaczył dopiero w 35. minucie strzałem przy bliższym słupku, który był zarazem pierwszym skierowanym w światło bramki uderzeniem „Brunatnych”. Jeszcze w końcówce pierwszej połowy dwukrotnie próbował strzelać na bramkę gospodarzy, ale trafiał akurat tam, gdzie stał bramkarz Olimpii. Harował z przodu, ale do tego zdążył nas już przyzwyczaić. Po przerwie częściej niż okazji do uderzeń na bramkę, szukał lepiej ustawionych partnerów – z różnym skutkiem.

Z ławki rezerwowych weszli:

Przemysław Zdybowicz, Viktor Putin, Artur Golański i Damian Michalski – grali zbyt krótko, by ocenić ich występ.

A jak Wy oceniacie postawę piłkarzy GKS-u w pierwszym wyjazdowym spotkaniu tej wiosny?