Oceny po porażce w Chojnicach: Z bólem serca – prawie same dwóje i tróje

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Piątek 13-stego okazał się dla „Brunatnych” bardzo pechowy. Pomimo faktu, iż „biało-zielono-czarni” do Chojnic przyjechali już w czwartek, zapomnieli chyba wyjść na pierwszą połowę, bowiem po niespełna pół godzinie gry przegrywali już 0:2. Tylko raz za kadencji Artura Derbina straciliśmy w jednym meczu więcej bramek – cztery wbiła nam Elana w końcówce poprzedniego sezonu. O wysokiej porażce z Chojniczanką zadecydowały proste błędy jednostek i brak skuteczności pod bramką gospodarzy. Indywidualnie w zasadzie nikt mocniej nie błysnął, więc nawet nota wyjściowa (5) była dla naszych piłkarzy w tym meczu szczytem nie do zdobycia.

Oceny przyznawane są w skali od 1 (najgorszy) do 10 (najlepszy):

Paweł Lenarcik2 – przy wszystkich trzech golach miał swój „udział”. W 9. minucie zanotował pusty przelot kiedy Oskar Paprzycki pakował piłkę do naszej bramki. W 26. minucie w podobnej sytuacji dał się zaskoczyć Mateuszowi Kuzimskiemu. Ten sam piłkarz pokonał bramkarza GKS-u po raz drugi w 63. minucie. Strzał napastnika miejscowych na bliższy słupek okazał się na tyle mocny, że piłka po dłoniach Lenarcika wpadła do siatki. Poza wyłapaniem kilku dośrodkowań, strzałem Drozdowicza z 60. minuty oraz efektownej parady przy próbie lobowania – autorstwa Kuzimskiego, błędy indywidualne Pawła zadecydowały o wysokiej porażce GKS-u.

Mateusz Szymorek4 – Wołkowicz zmaga się z urazem, więc „Szymor” po raz drugi w tym sezonie wybiegł w podstawowym składzie. Mimo porażki, nie odpowiada bezpośrednio za którąkolwiek z bramek, bowiem to nie on był wówczas w centrum wydarzeń. Przez cały mecz raczej skutecznie interweniował w obronie i jak tylko mógł, wspierał skrzydłowych w akcjach ofensywnych. W 43. minucie to właśnie po jego odbiorze, przed szansą na gola kontaktowego stanął Małachowski. W 59. minucie bez przyjęcia odegrał do Bartosiaka, który w polu karnym nie poradził sobie z obrońcami. W 83. minucie sam nawet próbował uderzać na bramkę Janukiewicza. „Czwórka” dlatego, że choć nie popełnił błędów przy straconych golach, występuje bądź co bądź w formacji defensywnej, a ta dała się trzykrotnie zaskoczyć.

Marcin Grolik3 – GKS stracił bramkę już w 9. minucie, więc stało się jasne, że trzeba zabrać się do odrabiania strat. Najlepszą okazję na gola w pierwszej części gry miał właśnie nasz stoper. Rzut wolny w 20. minucie, Magiera zacentrował na prawą stronę pola karnego. Tam czekał już „Grolo”, który mocnym uderzeniem głową był bliski pokonania Janukiewicza. Bramkarz w ostatniej chwili wybił piłkę lecącą pod poprzeczkę. W drugiej połowie także miał okazję strzelecką, ale chybił. Od momentu utraty gola bardzo często wbiegał z piłką na połowę rywala, próbując robić przewagę. Tyle pozytywów za grę „do przodu”. W tyłach, zupełna klapa. Współwinny utraty drugiego gola, bo i ustawienie było nie takie jak trzeba, a i szybkość reakcji pozostawiała wiele do życzenia. Żelazna defensywa kierowana przez Marcina, z której GKS słynął w II lidze popełniała w Chojnicach błędy, dlatego ocena wyższa być nie może.

Mariusz Magiera2 – miał pecha, bo niby rozegrał dobre zawody, a jego spokój przydawał się w kilku stykowych sytuacjach pod bramką GKS-u. Niestety „maczał palce” przy golach Chojniczanki. Przy strzale Paprzyckiego przegrał pojedynek w powietrzu, przy drugiej bramce wespół z Grolikiem nie upilnował Kuzimskiego, natomiast przy trzecim golu nie powstrzymał napastnika gospodarzy przed oddaniem strzału z dystansu. Na plus świetne dogranie na głowę Grolika w pierwszej połowie, po którym kunsztem bramkarskim wykazać się musiał Janukiewicz. Stałe fragmenty bił lepiej niż w poprzednich spotkaniach, ale to za mało, by ocenić go wyżej. Pechowa „dwójka” w pechowy piątek trzynastego.

Mikołaj Grzelak4 – jak zawsze biegał od jednej do drugiej linii końcowej, mając przeogromne pokłady sił. Bardzo często dośrodkowywał w pole karne przeciwnika. W 50. minucie dograł piłkę do Marca, ale ten nie trafił w bramkę. Osiem minut później dostał podanie od Bartosiaka i po raz kolejny tego wieczoru posłał górną piłkę w pole karne. Futbolówka odbiła się od dwóch defensorów i leciała w światło bramki. Golkiper Chojniczanki nie dał się jednak zaskoczyć. Na dziesięć minut przed końcem mógł nieco osłodzić kibicom GKS-u gorzki wieczór w Chojnicach, zdobywając bramkę po atomowym uderzeniu sprzed pola karnego. Zabrakło centymetrów. Suma zysków i strat, podobnie jak u Szymorka, na „czwórkę”.

Paweł Czajkowski3 – zaangażowania odmówić mu nie można. Walczył o każdą piłkę, która pojawiała się w jego okolicy. W 17. minucie naprawił błąd Lenarcika, odbierając piłkę rywalowi. W 62. minucie świetnie przerzucił piłkę na skrzydło do Grzelaka, lecz na tym pozytywy tej akcji się zakończyły. Oprócz tego robił swoje, choć czasami grał trochę zbyt pasywnie.

Adrian Małachowski3 – podobnie jak przed tygodniem w Sosnowcu, wyszedł w pierwszej jedenastce. Widać po nim dobre wyszkolenie techniczne, jednak w Chojnicach brakowało mu miejsca, by zaprezentować swój wachlarz umiejętności. Próbował dogrywać piłki do boku, napędzając akcje ofensywne „Brunatnych”. Rezultaty były jednak mizerne. Sam również strzelał, choć i tu brakowało precyzji. W drugiej odsłonie stał się trochę odważniejszy w grze do przodu, brakowało jednak znaku jakości przy dograniach do lepiej ustawionych partnerów. Przy trzecim golu dla Chojniczanki mógł się nieco lepiej zachować, szybciej doskakując do Kuzimskiego, choć czy to by coś zmieniło?

Bartosz Biel2 – jak zwykle szybki i zadziorny, ale jego brak precyzji aż bił po oczach. O ile w Sosnowcu mógł zdobyć bramkę, o tyle w Chojnicach nie miał właściwie żadnej okazji strzeleckiej. Rosły Wołąkiewicz czy Sylwestrzak tłamsili go niemal przy każdym starciu jeden na jeden. Oczywiście próbował „szarpać” raz na lewej, raz na prawej stronie boiska, ale nie przekładało się to na korzyści drużynowe. „Bielik” zdecydowanie obniżył loty i gdyby nie problemy zdrowotne wśród skrzydłowych, pewnie usiadłby na ławce. W 69. minucie zmieniony przez Putina.

Mateusz Marzec4 – bramki nie zdobył i jego strzelecka seria zatrzymała się na pięciu trafieniach. Mimo to pozostawił po sobie pozytywne wrażenie. Jak tylko mógł uprzykrzał życie obrońcom Chojniczanki, a to próbami strzałów z dystansu, a to prostopadłymi podaniami do kolegów. W 31. minucie jego uderzenie przyjął na siebie Wołąkiewicz, czym być może uchronił swój zespół przed utratą gola. Nie zrażał się niepowodzeniami, wciąż próbował. W 59. minucie dobrze uruchomił Biela, a Bartosiak powinien zakończyć tą akcję golem. Niemniej jego współpraca z Bartosiakiem to jeden z niewielu pozytywnych aspektów piątkowego meczu. Trudno mu było przedrzeć się przez zasieki obronne miejscowych, którzy często podwajali krycie. Widać, że defensywa Chojniczanki dobrze przeanalizowała poprzednie występy najlepszego piłkarza „Brunatnych”. W 82. minucie zmienił go na placu gry Marcin Ryszka.

Bartłomiej Bartosiak2 – już w 2. minucie uderzał na bramkę Janukiewicza… niemal z połowy boiska! W 34. minucie przymierzył z rzutu wolnego dobre pół metra nad bramką gospodarzy. Sześć minut później po indywidualnej akcji ponownie uderzał z dystansu – i po raz trzeci piłka minęła bramkę „Chojny”. Wymieniał się pozycjami z Bielem i dobrze współpracował z Marcem. W 59. minucie otrzymał piłkę na skraju pola karnego, odegrał ją do Szymorka dostając ją za chwilę z powrotem, zrobił zamach kładąc na murawę jednego z rywali i gdy wydawało się, że odda strzał – stracił piłkę. W 73. minucie miał najlepszą okazję na przełamanie, ale przegrał rywalizację jeden na jeden z niemal leżącym już golkiperem Chojniczanki! Trzy minuty później w zamieszaniu w polu karnym, piłka spadła mu pod nogi, lecz i tym razem trafił „Panu Bogu w okno”. Długimi fragmentami graliśmy beznadziejnie, ale zero z przodu to dziś w dużej mierze wina Bartosiaka. Pomimo swojego zaangażowania na wyższą ocenę nie zasłużył. Praca, praca i jeszcze raz praca nad celnością strzałów.

Karol Stanek1 – całkiem bezbarwny występ najnowszego nabytku GKS-u. 19-latek nie miał okazji, by zmusić bramkarza rywali do kapitulacji. Właściwie nie dostrzegaliśmy żadnych pozytywów w jego obecności na boisku. „Napastnika rozlicza się z bramek” – a tych, prezentując taką grę, młodzieżowiec wypożyczony z Piast Gliwice, w I lidze nie zdobędzie. Może zimny prysznic dobrze mu zrobi, a pierwszy otrzymał już w przerwie od trenera Derbina: całą drugą połowę obserwował z ławki rezerwowych.

Z ławki rezerwowych weszli:

Maciej Mas2 – pojawił się na murawie zastępując tuż po przerwie Stanka. Już dwie minuty później obejrzał żółtą kartkę za faul pod polem karnym przeciwnika. Zaprezentował się niewiele lepiej od Stanka, choć dwa razy zaznaczył swoją obecność na placu gry. Raz niecelnie strzelał, a w końcówce na tyle absorbował Paprzyckiego, Obročníka i Janukiewicza, że Bartosiak doszedł do znakomitej pozycji strzeleckiej. I to by było na tyle…

Viktor Putin i Marcin Ryszka – grali zbyt krótko, by ich ocenić.