WYWIAD GKS.NET.PL

Artur Derbin: Staje murem za każdym zawodnikiem i całą drużyną

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

Dzisiejsze oświadczenie piłkarzy i sztabu szkoleniowo-medycznego GKS-u Bełchatów wywołało prawdziwą burzę w sportowych mediach. W tej jakże trudnej sytuacji, poprosiliśmy trenera Artura Derbina o komentarz.

Damian Agatowski (GKS.net.pl): Proszę o komentarz w związku z oświadczeniem, które dziś wydali zawodnicy i sztab szkoleniowo-medyczny GKS Bełchatów.

Artur Derbin (trener GKS-u): To jest nasz apel, a jednocześnie krzyk niemocy w związku z sytuacją, jaka nas dotyka. Czujemy jakbyśmy z tymi problemami finansowymi zostali zupełnie sami. Trudno w takiej sytuacji normalnie pracować i rozwijać się. Oczywiście do tej pory tak robiliśmy, starając się kwestie braku wypłat wyrzucić z głowy. Niestety w takiej sytuacji, nie da się skupić tylko i wyłącznie na tym, co mamy do zrealizowania na boisku. Naprawdę przez długi okres czasu czekaliśmy na rozwiązanie problemu, ale w tym momencie – choć z natury jestem optymistą i zazwyczaj nie marudzę, to dziś – staje murem za piłkarzami! Sam ich przekonywałem by byli cierpliwi i żeby wytrzymali ten trudny moment. „Na pewno coś dobrego się w międzyczasie wydarzy” – tak mówiłem przed ostatnimi jesiennymi spotkaniami, gdy dotarła do nas informacja, że umowy sponsoringowej z PGE nie będzie. Ta sytuacja mocno się dla nas skomplikowała, co też nie wpływało korzystnie na naszą dyspozycję. Zakończyła się runda jesienna, a wszyscy porozjeżdżali się do domów w nie najlepszych nastrojach. Później był okres „ogórkowy”, nic się tak na dobrą sprawę nie działo. Jedynie zadłużenia wobec piłkarzy rosły… Ta niepewność była najgorsza, dlatego wzięliśmy sprawy w swojej ręce: zawodnicy udali się do pana Roberta Ostrowskiego (prezes PGE GiEK S.A. – przyp. red.), a ja z radą drużyny spotkaliśmy się z Panią Prezydent, Mariolą Czechowską. Otrzymaliśmy wówczas zapewnienia o pomocy doraźnej, która dosłownie na krótką chwilę ugasiła pożar. Niestety inne słowa nie zostały dotrzymane. Nie wspominając już nawet o deklaracji pani poseł Janowskiej, która w październiku zapewniała, że umowa sponsoringowa jest już właściwie gotowa. Sam nawet przedłużając kontrakt z klubem byłem zapewniany, że umowa z PGE rzeczywiście zostanie podpisana. Do dziś tak się jednak nie stało. Dziś nie mamy żadnej gwarancji dotyczącej dalszego funkcjonowania i przyszłości klubu. I tu chcę podkreślić wielkie uznanie dla zawodników, którzy mieli propozycje z innych klubów, a mimo to z nich nie skorzystali. Rozmawiając z nimi prosiłem o cierpliwość, by jeszcze chwilę wytrzymali ciśnienie. I oni w tym trudnym momencie dla GKS-u, zostali w klubie. Nikt też nie myślał aby wzywać klub do zapłaty, bo wiemy, że mogłoby to skutkować odebraniem licencji. Nikt nie chce rozwiązywać kontraktu z winy klubu, choć w obecnym momencie ma do tego pełne prawo. Wszyscy trwają w tej trudnej sytuacji – łącznie ze mną – i naprawdę mamy nadzieję, że w końcu znajdzie się ktoś łaskawy i na tyle decyzyjny, że umowa ze sponsorem strategicznym zostanie zawarta, co pozwoli GKS-owi Bełchatów nadal się rozwijać.

Czy od momentu pierwszego w tym roku spotkania drużyny z Prezesem Wiktorem Rydzem (7 stycznia), dostaliście jakiekolwiek zapewnienia, że rozmowy na temat sponsora idą w dobrym kierunku?

Dostaliśmy informacje, że jakieś rozmowy były prowadzone, natomiast nie dotarły do nas żadne konkrety. Ja skupiałem się na swojej pracy na boisku i nie wnikałem w to, jak wyglądały rozmowy na linii Pani Prezydent – Pan Ostrowski – ludzie, którzy chcieli wejść z planem naprawczym. Sam do końca nie wiem, jak taka ewentualna współpraca miałaby wyglądać? Uczestniczyłem w jednym takim spotkaniu, ale proszę mi wybaczyć, szczegółów nie chcę zdradzać. Natomiast Prezes Wiktor Rydz próbował nas uspokajać i zapewnił, że rundę wiosenną dokończymy. Główny problem polegał na tym, w jaki sposób rozdysponować wpływy pieniężne, skoro zadłużenia wobec piłkarzy ciągle rosły, a środki, które docierały potrzebne były na bieżące funkcjonowanie klubu. Ja tylko dopowiem, bo pewnie nie wszyscy wiedzą, że my w tak trudnym okresie przygotowawczym, pracujemy bez jakiejkolwiek sumplementacji, co na poziomie zawodowym jest niedopuszczalne. Nawet jeśli klub takich suplementów zawodnikom nie zapewnia – jestem o tym przekonany, że jeśli piłkarze mieliby za co – sami by w siebie inwestowali. Co więcej, mamy jedne z najniższych, a może nawet najniższe kontrakty w I lidze! Trzeba jednak powiedzieć sobie jasno, że miejsce, jakim jest GKS Bełchatów naprawdę służy rozwojowi sportowemu. Przypomnę tylko, że na przestrzeni roku czterech młodych zawodników, w tym trzech wychowanków klubu oddaliśmy do Ekstraklasy, a Maciej Mas poszedł do włoskiego Cagliari. Do tego jeszcze Mateusz Marzec, który wypromował się w Bełchatowie, podpisał kontrakt z czołowym klubem pierwszoligowym. To pokazuje, że za naprawdę nieduże pieniądze potrafiliśmy stworzyć coś ciekawego. Co więcej! W poprzednim sezonie wygraliśmy klasyfikację Pro Junior System, o czym też nie wolno zapominać. Szkoda by było to wszystko zaprzepaścić… Należy też uświadomić ludzi, że długi, które klub spłaca – nie są długami wygenerowanymi przez nas! To pokłosie wielu, wielu lat wcześniejszej działalności. Z każdym rokiem zadłużenie się jednak zmniejsza. Może nie są to jakieś ogromne różnice, ale jednak w pewnym stopniu udaje się je zniwelować, a przy okazji – przy stosunkowo niskim budżecie – osiągnąć sukces, jakim niewątpliwie był awans do I ligi.

Jutrzejszego treningu nie będzie, piątkowy sparing z Radomiakiem stoi pod znakiem zapytania, a co dalej? Jakie pan widzi wyjście z tej sytuacji?

Powiem w ten sposób. Na pewno niczego nie będę komukolwiek obiecywał, wiedząc o tym, że nie jestem w stanie danego słowa dotrzymać. Ostatnio się zdrowotnie „posypaliśmy”. Proszę też wziąć namiar na to, że nie mieliśmy właściwie żadnego pola manewru jeśli chodzi o nowych piłkarzy. Oczywiście nie chcę marudzić na okienko transferowe; że można było lepiej, można było więcej itd. Absolutnie nie! Jestem przekonany, że ta trudna sytuacja nas jeszcze bardziej scaliła. Przed nami bardzo trudna runda rewanżowa, ale mogę zapewnić, że będziemy robić wszystko by – niezależnie od tego, co w sprawach pozasportowych miałoby się wydarzyć – w tej lidze pozostać. Zdajemy sobie sprawę, że w obecnej sytuacji nawet o dobrze przygotowane boiska mógłby być problem. Dobrze, że sportowo tą ciężką pracę systematycznie wykonywaliśmy. Graliśmy mecze kontrolne z dobrymi rywalami. My naprawdę wiele nie oczekiwaliśmy. Chodziło nam chociaż o tą jedną zaległą wypłatę, dzięki której moglibyśmy przez jakiś czas spokojnie pracować, nie myśląc o troskach dnia codziennego, związanego – czy nam się to podoba, czy nie – z finansami. Za chwilę podobno mają spłynąć do klubu jakieś środki od sponsora tytularnego I ligi oraz pieniądze z tytułu praw telewizyjnych. My jednak tym oświadczeniem chcemy zasygnalizować środowisku, kibicom i ludziom związanym z naszym klubem, którzy może myślą, że skoro trenujemy, gramy sparingi itd. to znaczy, że zaległości finansowe powoli się regulują, a sytuacja w klubie się normuje. Otóż, nic się nie normuje! Jest duże zagrożenie, że jeśli nawet GKS nie upadnie teraz, to bez względu na wynik sportowy, nie przystąpi do kolejnego sezonu! A wszystkie słowne zapewnienia, jakoby sytuacja w klubie miałaby się wkrótce poprawić, na dzień dzisiejszy niewiele pomogły. Przykre jest to, że rozmowy, w których padły pewne deklaracje kończą się fiaskiem.

Tą wypowiedzią poniekąd uprzedził pan moje kolejne pytanie, ponieważ nawet jeśli sportowo GKS się obroni i  utrzyma w I lidze, zaraz po zakończeniu sezonu może nastąpić exodus zawodników. Wówczas wasz ogromny wysiłek pójdzie na marne.

I to by było najsmutniejsze. Mam świadomość, że wziąłem na siebie olbrzymią odpowiedzialność, ponieważ sam uspokajałem, tonowałem nastroje i prosiłem zawodników, by zostali w GKS. I ci, którzy tu zostali naprawdę wierzą w to, że ta sytuacja wreszcie się unormuje; że do klubu zawita normalność. Tym oświadczeniem chcemy o to zaapelować. Może robimy to za późno, ale najpierw chcieliśmy wyczerpać absolutnie wszystkie inne możliwości. W tym momencie, podkreślę to raz jeszcze – jest to sygnał, że doszliśmy do ściany. Bardzo byśmy chcieli aby ta smutna rzeczywistość się odmieniła. Po awansie do I ligi liczyliśmy na to, że będziemy się rozwijać, że znowu zrobimy krok do przodu. Natomiast bieżąca sytuacja nam tego nie ułatwia, żeby nie mówić, że mocno komplikuje. Dziś nie chcę wybiegać w przyszłość i zastanawiać się, co się wydarzy w czerwcu? W naszej sytuacji skupiamy się na tym, co jest tu i teraz. Jutrzejszy dzień traktujemy jako sygnał wysłany do ludzi, którym dobro GKS-u Bełchatów leży na sercu. Zapewniam, że wszystko to robimy z głową, a nasze działania są bardzo wnikliwie przemyślane. My jako piłkarze i sztab szkoleniowy wyczerpaliśmy wszystkie możliwości, a ten strajk nie jest żadną formą happening’u. Jako zawodowcy zdajemy sobie sprawę, że do takich sytuacji w ogóle nie powinno dochodzić. Będąc jednak odpowiedzialnym człowiekiem, staje murem za każdym zawodnikiem i za całą drużyną. Oczekujemy konkretów, a z naszej strony gwarantujemy, że zrobimy wszystko aby sportowo utrzymać I ligę dla Bełchatowa.

Redakcja GKS.net.pl oczywiście solidaryzuje się z panem i drużyną, wierząc, że cała sprawa znajdzie swój szczęśliwy finał.

Super. Dziękujemy bardzo. W tym momencie wszyscy powinniśmy być razem, ponieważ gramy w jednej drużynie. I już nawet zostawiając personalia, uwierzcie, nasi piłkarze naprawdę dobrze się czują w tym klubie i w tym mieście. Chcą dla GKS-u zdobywać trofea, realizować się sportowo, ale na ten moment jest to mocno utrudnione. Mamy nadzieję, że poprzez nagłośnienie naszego apelu w mediach, finał całej sprawy będzie jak najbardziej korzystny dla wszystkich.

Tego życzymy panu, piłkarzom i wszystkim kibicom GKS-u Bełchatów.