Zielonym piórem pisane

Umarł król niech żyje król

#gksnigdyniezginie
#gksnigdyniezginie

No cóż, ponoć to nie koniec transferów, ale trzeba patrzeć w przyszłość z optymizmem. Na dzień dzisiejszy przynajmniej na papierze jest sporo ekip dużo słabszych od nas zarówno organizacyjnie i kadrowo, ale…

Z wielkim trudem, ale jednak trzeba to powiedzieć. Mundial, mundial i po mundialu! Cóż to były za mistrzostwa! Z pewnością jeszcze długo będziemy wśród znajomych wspominać wydarzenia jakie było nam oglądać w Brazylii, ale życie toczy się dalej. Coś musi się skończyć, aby coś mogło się zacząć. A zatem moi drodze, czas na LIGĘ!

Dzięki mistrzostwom nawet nie zdążyliśmy się stęsknić za krajowymi rozgrywkami, a już szykujemy barwy i za tydzień pierwszy mecz. I to nie z byle kim, bowiem naprzeciw Brunatnych stanie Mistrz Polski warszawska Legia.

Warto zatem spojrzeć, po raz pierwszy po awansie, na naszą drużynę i zadać sobie pytanie – w jakiej jesteśmy „kondycji”?

Wszyscy doskonale wiedzieliśmy, że przyszłość GKS jest uzależniona od awansu. Cel udało się osiągnąć, więc pod względem finansowym raczej przez kilka najbliższych lat powinniśmy być spokojni. Trudno mówić o GKS również jak o beniaminku, bo wprawdzie taki status mają drużyny, które właśnie awansowały o klasę wyżej, ale prawda jest taka, że GKS to drużyna doświadczona, dla której Ekstraklasa jest jak „Powrót do domu” po krótkich wakacjach.

Kiedyś legendarny już w Bełchatowie prezes Zdzisław Drobniewski mówił, że największym problemem jest namówić dobrych zawodników do gry w beniaminku. Czasy te chyba się skończyły, a przynajmniej nie dotyczą GKS. Jak już wspomniałem, Brunatni są już ugruntowaną firmą na najwyższym szczeblu rozgrywek, czy to się komuś podoba czy nie, a po drugie o atmosferze w szatni krążą już legendy po całym kraju. Jeśli dodamy do tego fakt, że tu nikt nie obiecuje gruszek na wierzbie, a płaci się rozsądnie i na czas, to jest to dobra droga do sukcesu.

Zatem organizacyjnie jest dobrze, a kadrowo? Trudno narzekać. Nie dość, że prawie nikt nie odszedł z dotychczasowej kadry ( na Macieja Wilusza przyszedł po prostu czas), to jeszcze w mojej opinii całkiem nieźle się wzmocniliśmy.

Może się okazać, że doświadczenie i forma Błażeja Telichowskiego sprawi, że szybko zapomnimy o Wiluszu. Jestem przekonany, że podpora defensywy Podbeskidzia z poprzedniego sezonu, będzie bardzo dobrym nabytkiem.

Największym chyba jednak wzmocnieniem jest… pozostanie braci Mak. Czy to się komuś podoba czy nie, to jednak oni ciągnęli ten wózek pełną parą i na dziś trudno wyobrazić sobie „filozofię Kieresia” bez bliźniaków.

W tym kontekście warto zatem docenić transfer Bartosza Ślusarskiego, który mając takich skrzydłowych, może naprawdę dać nam dużo szczęścia w nadchodzących rozgrywkach.

W defensywie pojawił się również Adam Mójta. Jeden z najlepszych zawodników pierwszej ligi. Trzeba przypomnieć, że GKS z takimi „etykietkami” nie miał nigdy specjalnie szczęścia. Z podobnymi „rekomendacjami” trafiali do Bełchatowa Bartosz Chwalibogowski czy ostatnio Michał Renusz. Niestety ten pierwszy nigdy tego nie potwierdził, a drugi… jeszcze tego nie zrobił i zaczynamy się trochę niecierpliwić. Co do Mójty mam jednak pozytywne nastawienie i czuję, że to będzie prawdziwe odkrycie Ekstraklasy w nadchodzącym sezonie, a może i nowy… reprezentant Polski?

No i wreszcie Emilijus Zubas. Chociaż grał krótko w GKS, zdążył dorobić się statusu legendy. Na dziś wiadomo, że będzie tylko zmiennikiem Arka Malarza, ale wiemy też, że nasz nowy kapitan kończyć kariery w Bełchatowie nie zamierza, a Litwin pod okiem Zbyszka Robakiewicza znów bardzo szybko z pewnością stanie się jednym z najlepszych bramkarzy w lidze i może na kilka ładnych lat zdominować pozycję golkipera w Bełchatowie.

No cóż, ponoć to nie koniec transferów, ale trzeba patrzeć w przyszłość z optymizmem. Na dzień dzisiejszy przynajmniej na papierze jest sporo ekip dużo słabszych od nas zarówno organizacyjnie i kadrowo, ale…

Zatem wierząc w „kieresiowski czynnik pracy” przystępuję do nowego sezonu ze spokojem i optymizmem. Wreszcie czuć pewną powtarzalność i systematyczność w klubie, a zatem… Wszyscy do Warszawy, a potem widzimy się na „GIEKSA ARENIE”.